Andrij Deszczyca złożył na ręce prezydenta Bronisława Komorowskiego listy uwierzytelniające. "Dziękuję za ciepłe powitanie z okazji początku misji oraz za mocne wsparcie Ukrainy" - napisał na Facebooku nowy ambasador Ukrainy w Polsce.
W zeszły piątek Andrij Deszczyca złożył kopie listów uwierzytelniających na ręce podsekretarza stanu Tomasza Orłowskiego. Wiceminister Orłowski podkreślił wtedy, że misja ambasadora Andrija Deszczycy w Polsce rozpoczyna się w szczególnym momencie w historii Ukrainy, tuż po wyborach nowego parlamentu, w których zdecydowane zwycięstwo odniosły siły proeuropejskie i prodemokratyczne. Podsekretarz Stanu dodał, że misja ambasadora Andrija Deszczycy wprowadzi nową dynamikę do stosunków dwustronnych obu państw.
Dziś nowy ambasador Ukrainy wręczył listy prezydentowi RP.
"Wręczyłem listy uwierzytelniające prezydentowi Polski Bronisławowi Komorowskiemu. Dziękuję za ciepłe powitanie z okazji początku misji, oraz za mocne wsparcie Ukrainy. Liczymy na dalszą współpracę na rzecz obu państw i naszych narodów!" - napisał na swoim profilu na Facebooku Andrij Deszczyca.
Wytrawny dyplomata
49-letni Andrij Deszczyca od lutego do czerwca 2014 r. pełnił funkcję p.o. ministra spraw zagranicznych w rządzie Arsenija Jaceniuka. Deszczyca znany jest jako wytrawny dyplomata. Wcześniej był ambasadorem Ukrainy w Finlandii i pracował w ambasadzie Ukrainy w Polsce. Otwierał listę ukraińskich dyplomatów, którzy na początku lutego opowiedzieli się za integracją z UE i wystąpili przeciwko stosowaniu przemocy wobec demonstrantów podczas protestów przeciwko ekipie Janukowycza. Z ramienia Ukrainy był specjalnym wysłannikiem OBWE do spraw rozwiązywania konfliktów międzynarodowych.
Zaśpiewał niecenzuralną piosenkę o Putinie
W czerwcu, w ostatnich dniach swego urzędowania na stanowisku szefa MSZ, Deszczyca zasłynął zachowaniem, które uczyniło z niego jednego z głównych wrogów Rosji: publicznie zaśpiewał ułożoną przez kibiców piłkarskich niecenzuralną piosenkę o prezydencie Władimirze Putinie. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył po tym, że nie ma już o czym rozmawiać z Deszczycą. Do zdarzenia z udziałem ówczesnego szefa ukraińskiej dyplomacji doszło podczas protestu przed ambasadą rosyjską w Kijowie, gdzie demonstrowano przeciwko wspieraniu przez Moskwę separatystów na wschodzie Ukrainy. Ludzie usunęli wówczas z budynku rosyjską flagę, zablokowali wejście do ambasady, rzucali w jej kierunku świece dymne i jajka. Przewracali też zaparkowane w pobliżu samochody dyplomatyczne. Demonstrację zorganizowano w reakcji na zestrzelenie przez prorosyjskich separatystów ukraińskiego samolotu transportowego Ił-76 i śmierć 49 żołnierzy. Chcąc uspokoić protestujących, Deszczyca powiedział wówczas: "Nie jestem przeciwko temu, byście tu protestowali. Jestem gotów stać tutaj z wami i mówić: Rosjo, zabieraj się z Ukrainy!". Kiedy jedna z demonstrantek zwróciła się do ministra z pytaniem "kim jest Putin?", Deszczyca odpowiedział słowami przyśpiewki o prezydencie Rosji: "Putin to ch...", co podchwycił zgromadzony wokół niego tłum. Podkreślało się wówczas, że choć zachowanie Deszczycy było mało dyplomatyczne, to pozwoliło rozładować atmosferę przed rosyjską ambasadą i uchroniło ją przed zniszczeniem. Po tym incydencie Deszczyca został usunięty z MSZ, jednak prezydent Poroszenko, dziękując mu za pracę na tym stanowisku, oświadczył, że będzie on mógł wybrać placówkę, w której chciałby pracować. - Oddzielnie chciałbym podziękować Andrijowi Deszczycy. Zaproponowałem mu, by stanął na czele jednej z naszych ambasad, a on tę ofertę przyjął - powiedział wtedy Poroszenko.
Autor: kde\mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP