- Zadziwia mnie jak ustawodawca cynicznie potrafi zupełnie bocznymi drzwiami wprowadzić do ważnej ustawy niezwykle ważne zmiany, pod pozorem walki z pomorem świń - powiedziała mecenas Joanna Parafianowicz, która komentowała w TVN24 nowe przepisy, które przyznają nowe, duże uprawnienia myśliwym.
6 stycznia na polach w okolicach Marciszowa (woj. dolnośląskie) koło łowieckie Rogacz zorganizowało polowanie, w którym udział brało 15 myśliwych. W pewnym momencie jeden z nich oddał strzał, który rykoszetował - wedle słów policji - w stronę oddalonego o ponad kilometr domu.
Kula w ścianie, sprawa umorzona
Pocisk poleciał prosto w zabudowania, przebił szybę drzwi balkonowych jednego z mieszkań, świsnął przez kuchnię i utknął dopiero w jednej ze ścian korytarza.
Sprawą zajęli się śledczy z Kamiennej Góry. Wszczęto postępowanie w kierunku bezpośredniego narażenia człowieka na utratę życia lub zdrowia. - Po wykonaniu niezbędnych czynności przez policję i po stwierdzeniu braku umyślności działania myśliwego, jak również braku zagrożenia życia lub zdrowia mieszkańców, umorzono sprawę - mówi Grzegorz Szewczyk, rzecznik prasowy policji w Kamiennej Górze.
"Przedwczesna decyzja"
Sprawę tę w TVN24 komentowała mecenas Joanna Parafianowicz.
- Nie wykluczam, że być może była to decyzja przedwczesna. Z całą pewnością, jeżeli mówimy o sytuacji, w której kula wystrzelona z broni myśliwskiej przestrzeliwuje drzwi balkonowe a w środku mamy pięć osób, to trzeba się zastanowić, jak może dojść do "rykoszetowania" kuli w tak bliskiej odległości od miejsca, w którym należy się spodziewać, że mieszkają ludzie - zauważyła. - Wydaje się, że nawet jeśli nie ma mowy o umyślności, to można mówić co najmniej o godzeniu się na to, że do takiego skutku doprowadzi strzelanie - podkreśliła prawniczka.
"Założenie" organów ścigania
Prawniczka odniosła się również do słów policjanta, który oświadczył, że kula trafiła do wnętrza domu rykoszetem. - Ta wypowiedź raczej wskazuje na to, że już na samym początku ze strony organów ścigania było pewne założenie, co do przebiegu tego zdarzenia - zauważyła. - Być może zostały przeprowadzone badania balistyczne, ale śmiem wątpić, to jednak nie jest norma - oceniła. - Poza tym do zdarzenia doszło niedawno, było 15 świadków - nie jestem pewna, czy policja w ogóle miała czas przesłuchać wszystkich tych świadków i jeszcze do tego przeanalizować całokształt materiału, więc wydaje mi się, że ta wypowiedź świadczy o łaskawym patrzeniu na polowania - argumentowała Parafianowicz.
"Nieciekawy precedens, który stanie się normą"
- Wierzę w to, że żaden z myśliwych nie chciał zastrzelić człowieka. Natomiast jeśli podchodzi tak blisko, to należy się liczyć z tym, że może dojść do rykoszetowania, o którym pan policjant mówił - podkreśliła.
- Jestem przekonana, że to decyzja procesowa podjęta zdecydowanie pochopnie i daje w gruncie rzeczy przyzwolenie na przyszłość myśliwym - dodała. - Wydaje mi się, że to może być nieciekawy precedens, który stanie się normą - stwierdziła prawniczka.
"Wolna amerykanka"
Parafianowicz odniosła się również do nowelizacji ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, w której zostało "przemyconych" wiele kontrowersyjnych zapisów. Została ona przegłosowana w Sejmie, a następnie podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę. Poparli ją również posłowie opozycji. Część z nich tłumaczyła później, że nie wiedzieli za czym głosowali.
- To było takie posiedzenie, że mało który poseł wiedział, jak ma głosować ze względu na skandaliczną formę przygotowania materiału - oświadczył poseł PO Marcin Kierwiński.
- Jestem przekonana, że uprawnienia, które zostały nadane Polskiemu Związkowi Łowieckiemu w wyniku nowelizacji między innymi ustawy Prawo łowieckie są zdecydowanie zbyt szerokie i to podkreślają wszyscy fachowcy, którzy zajmują się ochroną zwierząt - oceniła mecenas. - Ta nowelizacja ustawy daje możliwość polowania na wszelkie możliwe zwierzęta, które znajdują się w lasach, w parkach narodowych jest to niemalże zupełnie wolna amerykanka - zaznaczyła.
"Brakuje zdrowego rozsądku"
- Powiem szczerze, że zadziwia mnie jak ustawodawca cynicznie potrafi zupełnie bocznymi drzwiami wprowadzić do ważnej ustawy niezwykle ważne zmiany, pod pozorem walki z pomorem świń - stwierdziła prawniczka.
- Nie chodzi tylko i wyłącznie o obecność w lesie, ale również na prywatnych posesjach, bo ustawa również pozwala na to, aby myśliwi polowali w gruncie rzeczy gdziekolwiek - zaznaczyła Parafianowicz. - Doprowadza się do sytuacji, w której zwierzęta w Polsce nie będą chronione, ludzie, którzy mogą się gdzieś "zaplątać" na terenach łowieckich również, czyli właściwie szampana mogą otwierać tylko i wyłącznie myśliwi. Gdzieś chyba brakuje tutaj zdrowego rozsądku - skwitowała.
Ustawa "dla myśliwych"
Przed świętami Sejm po cichu przyjął, a przed Nowym Rokiem prezydent podpisał przepisy pozwalające myśliwym wyrzucić z lasu tego, kto przeszkadza w polowaniu. W razie oporu grozi grzywna. Nawet 5 tysięcy złotych. Wedle nowego prawa nawet właściciel nie będzie miał nic do powiedzenia, jeżeli na jego działkę wejdzie myśliwy i będzie chciał strzelać. Nowe możliwości otwierają się dla myśliwych także w Parkach Narodowych. Przepisy mówią, że odstrzały redukcyjne mają się tam odbywać na zasadach, które wyznacza Polski Związek Łowiecki.
Autor: azb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24