Zmarnowanie nawet 16 miliardów złotych na walkę z pandemią COVID-19, brak procedur, pozaprawne działania ma zarzucać rządowi Najwyższa Izba Kontroli. Wnioski kontrolerów opisał "Dziennik Gazeta Prawna", oceniając, że są momentami "szokujące". NIK wyniki kontroli ma zaprezentować na wtorkowej konferencji prasowej.
Najwyższa Izba Kontroli na zaplanowanej na godzinę 11 konferencji prasowej przedstawi wyniki trzech kontroli dotyczących przebiegu pandemii COVID-19 w Polsce.
Do wniosków kontrolerów dotarł "Dziennik Gazeta Prawna", który ocenił, że momentami są "szokujące". Według NIK rząd był nieprzygotowany do zwalczania pandemii, mimo niepokojących sygnałów płynących ze świata, chaos miał trwać nawet po wprowadzeniu specustawy covidowej. Kontrolerzy mieli ocenić także, że nie przygotował się także na powrót wirusa jesienią 2022 roku. Jak pisze "DGP", rządzący mieli podejmować wątpliwe prawnie decyzje ad hoc i wdrożyć nietransparentny system prawny.
Dziennik opisuje, że NIK podważa sens "ogromnych pandemicznych wydatków". Ma chodzić między innymi o 9 miliardów złotych przeznaczone na dodatki covidowe oraz 7 miliardów złotych na samą gotowość do udzielania świadczeń pacjentom z COVID-19.
W publikacji "DGP" czytamy, że główny wniosek kontroli jest taki, że w trakcie COVID-19 rządzący zdecydowali się na odejście od reguł prawnych. Według NIK nie doprowadziło to do polepszenia sytuacji pacjentów, a przyczyniło się do niegospodarności. Kontrolerzy mają zarzucać rządowi także brak dokumentowania własnych działań i decyzji.
"Podobnie jak Minister Zdrowia, także inne organy administracji (GIS, wojewodowie) nie dokumentowały w sposób rzetelny niektórych działań podejmowanych w celu zwalczania epidemii COVID-19, w efekcie czego nie jest możliwe zidentyfikowanie, jakie były podstawy do przyjmowania przez nie poszczególnych rozstrzygnięć co do środków i sposobów przeciwdziałania kryzysowi, w tym decyzji kluczowych dla całych dziedzin gospodarki i aktywności społecznej" – mieli napisać kontrolerzy. Nie informowano także obywateli, dlaczego podejmowane są takie, a nie inne decyzje.
NIK o budowie szpitali tymczasowych: nie było to podyktowanie potrzebami epidemicznymi
Jak podaje dziennik, "jednym z koronnych dla NIK argumentów jest działanie szpitali tymczasowych (ST)". 585 milionów złotych, czyli ponad 40 procent całych wydatków, miała kosztować sama gotowość do udzielania świadczeń w ST. "DGP" zaznacza, że na świadczenia wydano 866 milionów złotych.
Wedle ustaleń, szpitale tymczasowe miały być tworzone ad hoc, bez żadnej analizy, która wykazywałaby potrzebę ich budowy, a na pewno nie na taką skalę. W Polsce powołano 33 szpitale, z czego 32 ruszyły.
NIK miała wskazać, że "w październiku 2020 roku przystąpiono do działań w tym zakresie bez żadnego planu, bez analiz dostępności kadr medycznych i bez kalkulacji kosztów". Decyzje natomiast miały być wydawane "nie tylko z naruszeniem przepisów, lecz także częstokroć bez dokładnego rozpoznania potrzeb wynikających z przebiegu epidemii". "Oceny zasadności ich działania nie dokonano również później. W sumie na budowę i utrzymanie ST wydano niemal miliard złotych. Tymczasem, według NIK, nie było to podyktowanie potrzebami epidemicznymi" - pisze "DGP".
NIK - jak dodaje dziennik - wskazuje także, że umowy z państwowymi spółkami, dotyczące tworzenia 10 szpitali tymczasowych, zostały zawarte przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, ale w umowach nie było postanowień co do kar umownych, terminów czy dokumentacji, które pozwoliły dokonać ostatecznych rozliczeń lub przywrócić obiekty do ich pierwotnej funkcji.
Resort cytowany przez "DGP" twierdzi, że "prawidłowego wydatkowania środków publicznych nie zapewnia się przez ustanowienie kar umownych, a przez prawidłową weryfikację wydatków". W ocenie MAP "wszystkie wydatki poniesione przez podmioty tworzące szpitale tymczasowe były zasadne i celowe".
Dodatki covidowe bez dostatecznej kontroli
Według NIK bez dostatecznej kontroli były wypłacane dodatki covidowe (koszt 9 miliardów złotych). Jak opisuje "Dziennik Gazeta Prawna", nie było jasności, kto ma je otrzymać – czy wystarczy sam kontakt z podejrzanym o bycie zarażonym koronawirusem. "W efekcie pracownicy dostawali nawet 15 tys. zł za kilkuminutowy kontakt z pacjentem, niektórzy mimo limitu dostawali kilkakrotnie z różnych placówek (zarabiając ponad 40 tys. miesięcznie)" - dodaje "DGP".
Przepisy miały być tak dziurawe, że jednorazowe dodatki otrzymywać mieli także inni pracownicy szpitali: sekretarki medyczne, konserwatorzy, hydraulicy, archiwiści, magazynierzy czy kapelani.
Kontrolerzy NIK mają także wskazywać na nieprawidłowe zakupy na przykład respiratorów, pod którymi podpisał się minister Janusz Cieszyński. Ma chodzić nie tylko o zawyżone kwoty. Jak podaje "DGP", dwa dni przed złożeniem i akceptacją wniosku o zakup tych urządzeń pracownicy agencji sprawdzili ich kompletność oraz dołączoną dokumentację i napisali wówczas, że "parametry pracy urządzenia nie spełniają norm, parametry wentylacji poza wszelkimi progami tolerancji, brak zabezpieczenia przed przypadkową zmianą parametrów, urządzenie niedopuszczone do eksploatacji", a mimo to doszło do zakupu.
W ocenie NIK, jak pisze dziennik, liczba nadmiarowych zgonów oraz dług zdrowotny świadczą o tym, że mimo tych nadzwyczajnych działań nie poprawiono sytuacji pacjentów. Według GUS w 2021 roku liczba zgonów przekroczyła o 154 tysiące średnioroczną wartość z ostatnich pięciu lat.
Ministerstwo Zdrowia, które odniosło się do wniosków NIK, cytowane przez "DGP", wskazuje, że "ze względu na dynamiczne zmiany w epidemiologii wynikające z ewolucji wirusa SARS-CoV-2, poglądy dotyczące wirusa i wywoływanej przez niego choroby ulegały zmianom w miarę zdobywania szerszej wiedzy (w tym w ramach WHO, UE) w tym obszarze. Ocenianie i negowanie prowadzonych w owym czasie działań po dwóch latach, post factum, kiedy z perspektywy czasu wiadomym jest, jak ostatecznie rozwijała się sytuacja epidemiologiczna, nie stanowi sprawiedliwej oceny".
Zawiadomienia do prokuratury
"Dziennik Gazeta Prawna" podał, że NIK zdecydowała się złożyć pięć kolejnych zawiadomień do prokuratury. Dwa z nich mają dotyczyć "działań podejmowanych przez wojewodę dolnośląskiego i dyrektora szpitala MSWiA w Katowicach (nieprawidłowości przy umowach z firmą sprzątającą)". A kolejne dwa – Jacka Sasina i kierowanego przez niego Ministerstwa Aktywów Państwowych w związku z rozliczaniem funkcjonowania szpitali tymczasowych.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna