W ostatnich dniach duże zamieszanie wywołały informacje o istnieniu "nieznanych" do tej pory nagrań z dnia katastrofy w Smoleńsku, na których miały być rzekomo nieznane dotychczas sceny rozmowy między ówczesnym premierem RP Donaldem Tuskiem, a ówczesnym premierem Rosji Władimirem Putinem. Wszystko wskazuje jednak na to, że nagranie było jawne od sześciu lat. Było też wtedy publikowane na portalu tvn24.pl.
- Jest nagranie rozmowy ze spotkania Donalda Tuska z Władimirem Putinem w nocy 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku - mówił "Gazecie Polskiej" szef MON Antoni Macierewicz we wtorek. - Tusk nawet nie raczył poinformować nikogo o rozmowie z Władimirem Putinem i (ówczesnym rosyjskim ministrem ds. sytuacji nadzwyczajnych) Siergiejem Szojgu, w której obaj ci przedstawiciele władz Federacji Rosyjskiej, ale również przedstawiciele specjalnej komisji powołanej przez ówczesnego prezydenta (Dmitrija) Miedwiediewa, mając już wiedzę z czarnych skrzynek, przedstawili przebieg katastrofy. Bardzo szczegółowo opisywali, jak do niej doszło - dodał.
Jak zaznaczył Macierewicz, w tej relacji nie ma "ani słowa na temat brzozy, na temat przewrócenia się samolotu na plecy". - Była zaś mowa o tym, że stała się straszna rzecz, ale gdyby samolot leciał trochę dalej, to mógłby zniszczyć fabrykę - dodał. Macierewicz powiedział też, że myśli, że niedługo opinii publicznej zostanie przedstawione to, jak Putin relacjonował Tuskowi okoliczności i przyczyny śmierci polskiej delegacji.
W czwartek resort obrony wydał oświadczenie na temat nagrania. Wicedyrektor centrum operacyjnego MON Beata Perkowska powiedziała m.in. że "podczas zarejestrowanej rozmowy Rosjanie, będący członkami państwowej komisji ds. wyjaśnienia tragedii smoleńskiej, już po zapoznaniu się z analizą miejsca zdarzenia oraz zapisu skrzynki głosowej przedstawiają dotychczas nieznany przebieg katastrofy smoleńskiej, sprzeczny z konkluzjami MAK oraz raportu Jerzego Millera". Perkowska powiedziała, że Tusk nie przekazał tej informacji ani prokuraturze, ani komisji badania wypadków lotniczych, ani opinii publicznej, "choć wiedział, że dezawuuje ona ustalenia MAK i komisji Jerzego Millera". - Na tym polega fundamentalne znaczenie tego materiału. Jeśli dziennikarz lub urzędnik państwowy znał ten materiał i nie poinformował o tym prokuratury, to działał na szkodę wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej - dodała Perkowska.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało jednocześnie na swoim profilu na Twitterze, że "taśma z rozmową Tusk-Putin jest jawna".
"Donald Tusk nie przekazał tej informacji ani prokuraturze, ani Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ani opinii publicznej" - dodano na Twitterze. "Jeśli dziennikarz, urzędnik państwowy, znał ten materiał i nie poinformował o tym prokuratury to działał na szkodę wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej" - czytamy na profilu MON.
Taśma z rozmową Tusk-Putin jest jawna.
— Ministerstwo Obrony (@MON_GOV_PL) October 20, 2016
Nagranie jawne od 6 lat?
Wszystko wskazuje jednak na to, że nagranie, o którym mówił szef MON, a które zostało opublikowane w internecie w czwartek, jest znane od sześciu lat. Jego fragmenty pokazywaliśmy m.in. na portalu tvn24.pl. Widać na nim Tuska, Putina i Szojgu na miejscu katastrofy. Na nagraniu można zobaczyć np., jak Tusk uklęknął na chwilę przy szczątkach maszyny, gdy Putin stał obok niego, a następnie przeżegnał się, po czym serdecznie objął polskiego premiera. Na nagraniach, które można było zobaczyć już 10 kwietnia na portalu tvn24.pl, widać też telekonferencję Tuska i Putina z przedstawicielami władz Moskwy, poświęconą przygotowaniom do identyfikacji ofiar katastrofy.
Na miejscu było również wielu innych dziennikarzy, którzy rejestrowali rozmowę Tuska z Putinem. Na nagraniach sprzed sześciu lat widać również, że na miejscu był gen. Krzysztof Parulski.
Tusk komentuje
Do słów szefa MON o nagraniu odwołał się też szef Rady Europejskiej Donald Tusk. - Wszyscy wiedzą, że w trakcie tego spotkania były obecne kamery polskie i rosyjskie. Towarzyszyło nam wiele osób. To nie są już insynuacje, to są jakieś objawy bardzo ciężkiej politycznej patologii. Szczerze mówiąc, nie chce mi się tego komentować. To jest przykre, bo bardzo szkodliwe dla Polski. Komentowanie Antoniego Macierewicza jest ponad moją cierpliwość. Nie jestem mentalnie przygotowany, żeby komentować działania tego człowieka – powiedział były premier.
10 kwietnia 2010 r. rano w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, z prezydentem Lechem Kaczyńskim
Autor: mart\mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych