Adam Łaszyn, ekspert od wizerunku politycznego, w ostatniej kampanii pracował dla Platformy Obywatelskiej. Równocześnie jednak - jako niezależny ekspert - oceniał innych - informuje "Rzeczpospolita".
Prowadził szkolenia medialne dla posłów PO. – Nie pamiętam, czy w tym samym czasie, gdy prowadziłem szkolenia, wypowiadałem się w mediach na tematy związane z partiami politycznymi – zastrzega.
Ale jak się okazuje – jako niezależny ekspert od marketingu politycznego – komentował m.in. sytuację po ujawnieniu tzw. taśm Beger, czy zachowanie premiera wobec protestujących pielęgniarek. Nic się nie zmieniło po rozpoczęciu kampanii wyborczej. Na przykład 13 września w TVN 24 Łaszyn oceniał spot PiS pt. "Niedawno temu w Polsce" - przypomina "Rz".
Mówił m.in.: – Forma jest atrakcyjna, ale zwróćmy uwagę, że mówi się o łapówkach dla rządu, ale także, że trzeba "posmarować" opozycji. Niezależnie od tego, czy uznamy, że "niedawno temu" PiS było opozycją, czy też, że jest to obecny obraz rządu, generalny przekaz jest taki, że "wszyscy biorą". Tego samego dnia, Łaszyn mówił o spocie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Łaszyn: Jestem specjalistą od szkoleń medialnych Adam Łaszyn nie widzi w tym nic nagannego. – Dlaczego miałbym się nie wypowiadać na temat spotów PiS? Przecież nie zajmuję się spotami, jestem specjalistą od szkoleń medialnych – tłumaczy "Rz". – Wtedy nie obowiązywał mnie jeszcze kontrakt na kampanię z Platformą, który podpisałem dopiero 17 września.
Dzień po wyborach Łaszyn komentował zwycięstwo Platformy dla PAP jako wiceprezes Związku Firm Public Relations: – Co do debaty Tusk – Kaczyński nie było żadnych wątpliwości. Kaczyński sromotnie poległ i zobaczyli to wszyscy Polacy. Tusk pokazał największą charyzmę – chwalił lidera PO, którego sam przygotował do debaty - pisze dziennik.
"Sprawa nie jest do końca czysta" Czy Łaszyn złamał zasady etyczne? – Sprawa nie jest do końca czysta. Dziennikarz, czytelnik czy odbiorca powinni wiedzieć, że osoba komentująca wydarzenia nie jest ekspertem całkowicie niezależnym – mówi "Rz" Piotr Czarnowski, współzałożyciel Polskiego Stowarzyszenia Public Relations i współtwórca kodeksu etycznego polskiego public relations.
Prof. Jerzy Olędzki, kierownik Międzyzakładowej Pracowni Marketingu Medialnego i Public Relations w Instytucie Dziennikarstwa UW, podaje przykłady, kiedy ukrywanie politycznego zaangażowania jest dopuszczalne. – Jeśli klient zatrudniający specjalistę od wizerunku zażyczył sobie dyskrecji. Albo specjalista jest takim profesjonalistą, że nawet pracując w sztabie wyborczym partii, potrafi zachować pełną niezależność przekonań i wypowiadać się tylko merytorycznie, bez okazywania sympatii żadnej partii – uważa Olędzki. Ale dodaje też: – Jeśli ktoś pracuje dla konkretnej partii, to nie widzę powodu, by miał to ukrywać przed opinią publiczną.
Łaszyn jest prezesem agencji reklamowej Alert Media Communications, wiceprezesem Związku Firm Public Relations.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24