- Redemptorysta Benedykt Cisoń prezentuje taki poziom kłamstwa, że trudno nazwać go księdzem. To pozew wobec człowieka i jego konkretnej audycji, w której mnie szkalował, zniesławiał i opluwał. Za to odpowie właściciel rozgłośni, prowincja redemptorystów - powiedział w TVN24 Stefan Niesiołowski.
- Stwierdzenie, że współpracowałem z SB, powoływanie się na to, że dostałem niski wyrok, bo współpracowałem z bezpieką, to przekroczenie wszelkich możliwych granic podłości i nikczemności - oburzał się wicemarszałek Sejmu. Niesiołowski nazwał audycję ojca Cisonia "seansem nienawiści". - Właściwie za każdą audycję polityczną w tym radiu, można kierować pozew, ale w tym przypadku zostały przekroczone wszystkie granice i dlatego zdecydowałem się skierować sprawę do sądu - komentował poseł PO.
"KRRiT mi nie pomoże"
Niesiołowski nie chce prosić KRRiT o wyjaśnienie sprawy. - Już raz wystosowano pismo do Rady w związku z łamaniem przez Radio Maryja warunków koncesji. Oni odpowiedzieli, że radio przestrzega koncesji, podczas gdy nadawane są na jego antenie reklamy, np. fundacji Lux Veritatis i książki Jana Roberta Nowaka. Krajowa Rada to instytucja PiS - dodał wicemarszałek. Powiedział również, że nie jest mu potrzebna "żadna rada", bo siedział w więzieniu za to, by powstały niezawisłe sądy, przed którymi takie sprawy powinny być rozstrzygane.
"Nie wiem, nie znam"
Sprawa zaczęła się od publikacji IPN autorstwa Piotra Byszewskiego pt. "Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji Ruch". Z zeznań Niesiołowskiego wynika, że najpierw zaprzeczał, że bywał na zebraniach "Ruchu" i pisywał do "Biuletynu" - w końcu złamał się i obiecał mówić tylko prawdę. 25-letni wówczas Niesiołowski, przesłuchiwany przez bezpiekę, wymieniał nazwiska członków organizacji - m.in. Benedykta, Huberta i Andrzeja Czumów oraz swojej narzeczonej - Elżbiety Nagrodzkiej. Opowiadał o spotkaniach "Ruchu" i rozszyfrowuje pseudonimy.
Niesiołowski twierdzi, że na nikogo nie donosił. - Nic nowego esbecy się ode mnie nie dowiedzieli - mówił w "Magazynie 24 Godziny" TVN24 4 grudnia 2008 roku.
Wicemarszałek Sejmu, tak jak przywódca "Ruchu" Andrzej Czuma dostali najwyższe w PRL wyroki za działalność polityczną - po 7 lat odsiadki.
Maryja w eterze
O tym dyskutowano na antenie Radia Maryja 9 listopada 2008 r. w programie o. Benedykta Cisonia. Rozmawiał on wcześniej z Elżbietą Królikowską-Avis, b. działaczką "Ruchu" twierdzącą dziś, że zeznania Niesiołowskiego ze śledztwa zaszkodziły jej. O. Cisoń zaprosił do wypowiedzi słuchaczy. - Osoby, które pełnią ważne funkcje w państwie, okazuje się, że jednak w swoim życiorysie mają bardzo ciemne strony. Czym dla Państwa są te doniesienia, że człowiek, który był zaangażowany, w pierwszej chwili zaczyna sypać, zaczyna współpracować, a po dzień dzisiejszy uchodzi za autorytet - zagaił ojciec prowadzący. Kolejni słuchacze formułowali coraz cięższe zarzuty pod adresem powoda.
Oszczerstwa po północy
Do kulminacji doszło późną nocą, po telefonie Kazimierza z Dolnego Śląska: "Wiem, że pan Niesiołowski miał wyrok siedem lat, siedział lat trzy i pół. Ale wiem również, że za naklejanie, roznoszenie ulotek, za naklejanie ulotek na murach dostawało się wyroki cztery-pięć lat, a wiem, że pan Niesiołowski zrobił tam jakieś przestępstwo dość mocne, i mnie to bardzo dziwi, dlaczego tak mały wyrok w komunie, który został zamieniony, zmniejszony o połowę. I tu właśnie mnie się wydaje, że on po prostu okropnie kapował, on wsadzał ludzi - dowodził pan Kazimierz.
Wszystko wskazuje na to, że już od 20 czerwca 1970 roku pan Stefan Niesiołowski zaczął donosić, czyli zaczął sprzedawać swoich kolegów z pierwszego dnia aresztowania. Czyli to, o co pan pyta, dlaczego tak mały wyrok, no to było w nagrodę za taką postawę. Cisoń
"Teraz nie trzeba myśleć"
Na tę wypowiedź ojciec Cisoń odparł: "Wszystko wskazuje na to, że już od 20 czerwca 1970 roku pan Stefan Niesiołowski zaczął donosić, czyli zaczął sprzedawać swoich kolegów z pierwszego dnia aresztowania. Czyli to, o co pan pyta, dlaczego tak mały wyrok, no to było w nagrodę za taką postawę". - Tak sobie myślałem... - powiedział słuchacz, na co o. Cisoń odparł mu: "Teraz nie trzeba myśleć, domyślać się, na to są dokumenty".
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski od Warszawskiej Prowincji Redemptorystów żąda 10 tys. zł.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24