Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski z PO wątpi, czy ustawa o in vitro zostanie w ogóle uchwalona. - Na niektórych kolegach groźba ekskomuniki zrobiła duże wrażenie - przyznał. Głos odnośnie in vitro ma też zabrać premier. Jeszcze w tym tygodniu - jak zapowiedział rzecznik rządu - Donald Tusk odniesie się do listu biskupów, w którym ta metoda leczenia bezpłodności została nazwana młodszą siostrą eugeniki.
Słowa abp. Ryszarda Hosera, który w wywiadzie dla PAP zasugerował, że posłowie popierający in vitro mogą być ekskomunikowani (arcybiskup mówi dokładnie, że "jeżeli (posłowie-red.) są świadomi tego co robią i chcą, by taka sytuacja zaistniała, jeżeli nie działają w kierunku ograniczenia szkodliwości takiej ustawy, to moim zdaniem automatycznie są poza wspólnotą Kościoła") wywołały polityczną burzę.
Zdaniem wicemarszałka Niesiołowskiego podziałały na parlamentarzystów. - Na niektórych kolegach groźba ekskomuniki zrobiła duże wrażenie - ocenił w radiu RMF FM. I dodał: - To się może tak skończyć, że żadnego prawa o in vitro nie będzie.
I dlatego - jak zasugerował Niesiołowski - być może wystarczyłoby uchwalenie konwencji bioetycznej (dotyczy ochrony praw człowieka w kontekście zastosowań biologii).
Mówiąc o groźnie ekskomuniki, zastrzegł, że nie chodzi o niego. - Ja nie miałbym odwagi powiedzieć małżeństwu, które cierpi, bo nie może mieć dzieci, że nie mogę pomóc - stwierdził Niesiołowski.
Zdumiewający szantaż
Innego zdania niż wicemarszałek Sejmu jest rzecznik rządu Paweł Graś. W jego opinii, tego typu naciski mogą przyspieszyć prace w parlamencie nad ustawą w sprawie in vitro. - Obserwując reakcję parlamentarzystów, myślę, że biskupi odniosą skutek dokładnie odwrotny, tzn. nie uda się zablokować prac nad in vitro, zostaną one przyspieszone i pewnie jeszcze w tym roku ta ustawa zostanie uchwalona - zaznaczył w Radiu Zet, rzecznik rządu.
Odnosząc się do słów abp. Hosera, określił je, jako zdumiewające. - Takie straszenie i próba wywierania nacisku i szantażu na posłów jest zdumiewająca. Myśleliśmy wszyscy, że od takich form nacisku i takiego sposobu komunikowania się z politykami Kościół odszedł już dawno. Okazuje się, że nie - ocenił Graś.
Głos premiera
Na groźbach o ekskomunice się nie skończyło. W poniedziałek przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Bioetycznych abp Henryk Hoser i przewodniczący Rady ds. Rodziny KEP bp Kazimierz Górny skierowali do prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, premiera oraz przewodniczących klubów parlamentarnych i sejmowych komisji - zdrowia oraz polityki społecznej - list, w którym napisali, że metoda in vitro powoduje "ogromne koszty ludzkie". Dla urodzenia jednego dziecka w każdym przypadku dochodzi - jak stwierdzili duchowni - do śmierci wielu istnień ludzkich.
Autorzy listu napisali, że metoda in vitro to "młodsza siostra eugeniki - rzekomo procedury medycznej - o najgorszych skojarzeniach".
Jeszcze w tym tygodniu do tych słów - jak zapowiedział rzecznik rządu - odniesie się premier Donald Tusk. Sam Graś porównanie metody in vitro do eugeniki określił jako krzywdzące.
- Eugenika była nazistowską metodą ingerowania w genetykę i, daj Bóg, metoda in vitro nie ma z tym absolutnie nic wspólnego - ocenił rzecznik rządu.
We własnym sumieniu
Graś przypomniał, że każdy z parlamentarzystów głosując nad ustawą w sprawie in vitro, rozważy tę sprawę w swoim sumieniu. - Szkoda, że Kościół w tym nam nie pomaga, tylko straszy i szantażuje - zastrzegł.
Podczas sejmowej debaty ws. in vitro, która odbędzie się w piątek, głos zabierze szef rządu. - Jest to na tyle ważny i istotny temat, że pan premier na pewno się do tego odniesie - powiedział Graś.
Źródło: PAP, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24