Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak i wiceminister spraw zagranicznych Mikołaj Dowgielewicz spotkają się dziś w Brukseli z unijnym komisarzem ds. energii Guentherem Oettingerem, by rozmawiać o polskiej umowie gazowej z Rosją. Unia Europejska chce, by jej zapisy były zgodne z prawem. Do czasu zakończenia negocjacji surowiec może dostarczać niemiecki E.ON Ruhrgas - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
E.ON Ruhrgas jest gotowy dostarczyć Polsce taką ilość gazu, jakiej będziemy potrzebować. Zapewniał o tym w rozmowie z "DGP" Adrian Schaffranietz z biura prasowego niemieckiego koncernu. Firma chce nam sprzedać paliwo, jakie zakontraktowała dla Węgier z Rosji.
Kłopoty z dostawą
Umowę na dostawy gazu E.OR Ruhrgas zawarł z PGNiG 3 maja br. Paliwo miało być dostarczane od początku czerwca do końca 2011 r. - Dostawy miały być zrealizowane przez punkt zdawczo-odbiorczy w Drozdowiczach na granicy polsko-ukraińskiej - mówi Joanna Zakrzewska, rzeczniczka PGNiG. Pojawił się jednak problem - niemiecki koncern nie uzyskał zgody ukraińskiego operatora na przesył paliwa do Polski.
Sprawa jest skomplikowana, bo ukraińskie sieci są uzależnione od Rosji. Aby E.OR Ruhrgas mógł pompować w Drozdowiczach gaz do Polski, musiałby się porozumieć z Gazpromem. Temu jednak bardziej opłaca się zawrzeć nową, długoterminową umowę z Polską niż troszczyć się o kłopoty niemieckiego giganta.
Z powodu niemożności dostarczenia paliwa do Polski, PGNiG oraz Ruhrgas podpisały aneks do umowy. Zakłada on, że umowa zostanie sfinalizowana 1 października. Jeśli ukraiński operator nie będzie się zgadzał na przesył gazu, niemiecki koncern będzie mógł wykorzystać unijne prawo, którego stosowania w Polsce domaga się komisarz Oettinger.
Zgodnie z unijnymi regulacjami gazociągiem powinna zarządzać niezależna spółka. 11 września polski rząd ma złożyć wniosek, by operatorem rurociągu jamalskiego została państwowa, czyli niezależna od Gazpromu, spółka Gaz-System. Gdy operatorem zostanie Gaz-System, dopuści do niego innych dostawców niż Gazprom.
Wątpliwości Unii
To właśnie zarządzaniu gazociągiem jamalskim ma być poświęcone dzisiejsze spotkanie w Brukseli. Mają być też omawiane zasady ustalania taryfy za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę. Do obu kwestii, które znajdują się w polskiej umowie gazowej z Rosją, zastrzeżenia ma KE.
Chodzi o aneks do porozumienia rządów Polski i Rosji, dotyczący zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Jego projekt sporządzono po tym, gdy na początku ub.r. surowiec przestał do Polski dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo.
Wicepremier Pawlak mówił w środę, że w czasie negocjacji z Rosją "zrobiliśmy duży postęp, jeżeli chodzi o przybliżenie standardów prawa europejskiego w tej umowie. Zostało m.in. uzgodnione ustanowienie operatora przesyłowego Gaz-System na gazociągu jamalskim i kształtowanie taryfy w taki sposób, który jest zgodny z prawem europejskim, a więc uzasadnione koszty plus zwrot z kapitału". - Te rozwiązania chcemy przedyskutować z urzędnikami KE, aby znaleźć kompromisowe rozwiązanie, które z jednej strony będzie respektowało prawo europejskie, a z drugiej strony zapewni stabilne dostawy gazu do Polski - podkreślił Pawlak.
Kto operatorem?
Zgodnie z unijnym prawem, operator gazociągu tranzytowego, w tym przypadku gazociągu jamalskiego, powinien być niezależny i gwarantować uczestnikom rynku dostęp do infrastruktury przesyłowej. Jest to tzw. zasada TPA (Third Party Access).
W projekcie aneksu do międzyrządowego porozumienia z Rosjanami ustalono, że na polskim odcinku gazociągu jamalskiego operatorem ma zostać, należący do Skarbu Państwa, Gaz-System. Obecnie funkcję operatora pełni, należąca głównie do PGNiG i Gazpromu, spółka EuRoPol Gaz. W trakcie negocjacji ustalono także, że taryfa tranzytowa dla rosyjskiego gazu będzie obliczana tak, by zapewnić roczny zysk netto EuRoPol Gazu na poziomie 21 mln zł. Gazociąg jamalski transportuje rosyjski surowiec przez Polskę na zachód.
Źródło: PAP, "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24