- Nieludzki los zgotowany przez system nazistowski stał się udziałem wielu narodów Europy - powiedział prezydent Bronisław Komorowski na niedzielnych uroczystościach w 68. rocznicę wyzwolenia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Mauthausen koło Linzu (Austria).
W centralnych uroczystościach na Placu Apelowym uczestniczyli także przedstawiciele najwyższych władz Austrii, prezydent Heinz Fischer i przewodnicząca parlamentu Barbara Prammer, prezydent Węgier Janos Ader, premier Serbii Ivica Daczić, minister sprawiedliwości Izraela Cipi Liwni oraz przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin. Polski prezydent wziął udział w otwarciu nowej ekspozycji stałej na terenie byłego obozu. - Ile razy jestem tutaj w Mauthausen, tyle razy nie mogę oprzeć się zdumieniu, że w tak pięknym krajobrazie, w tak wspaniałym klimacie bujnego życia wiosennego był kiedyś obóz, który był 'przedsionkiem piekła' - podkreślił Komorowski. Jak dodał, "trudno pojąć, że w tak pięknym świecie mogły dziać się rzeczy tak straszne". - I dlatego dźwięk słów Mauthausen-Gusen do dzisiaj jeszcze wywołuje dreszcz niepokoju i cierpienia u wielu mieszkańców krajów, w kiedyś okupowanej przez Niemców Europie - zaznaczył prezydent.
"Mauthausen było brutalnym podeptaniem człowieczeństwa"
- Tu praca stała się torturą, służyła odarciu człowieka z godności, upodleniu go i doprowadzeniu do jak najszybciej śmierci" - dodał. - Mauthausen było więc brutalnym podeptaniem człowieczeństwa - ocenił Komorowski. Jak zauważył, "ten nieludzi los stał się udziałem i obywateli dawnego Związku Radzieckiego, Jugosławii, europejskich Żydów, Włochów, uchodźców z Hiszpanii, niemieckich i austriackich przeciwników systemu nazistowskiego oraz przedstawicieli innych narodów Europy".
Miejsce szczególne dla Polaków
Komorowski zaznaczył także, że dla Polaków Mauthausen i Gusen pozostaną na zawsze miejscami szczególnymi. - Nieprzypadkowo to straszne miejsce było przez esesmanów nazywane obozem zagłady dla polskiej inteligencji, bo tu ginęła polska elita - podkreślił. - Są takie narody, które choćby nawet chciały zapomnieć, zapomnieć nie mogą, dlatego że skala doświadczenia i skala bólu była tak wielka. Do tych narodów należą także Polacy - powiedział Komorowski. Jak stwierdził, ważne jest, aby wzbogacać źródła pamięci o nowe ekspozycje i trafiać w ten sposób do nowych pokoleń. - Naszą wspólną wolą, naszym wspólnym działaniem, naszą wspólną odpowiedzialnością musi być to, aby bolesną prawdę, jako doświadczenie ważne dla wszystkich narodów, dla całej Europy przekazać także temu najmłodszemu uczestnikowi naszego dzisiejszego spotkania - powiedział Komorowski.
Trzeba mówić "nigdy więcej"
Prezydent Austrii zaznaczył, że obóz Mauthausen stanowi symbol wielkiego męczeństwa. Przypomniał, że siła robocza więźniów była bezwzględnie wyzyskiwana - najpierw w kamieniołomach, a następnie w przemyśle zbrojeniowym, a gdy stawali się już nieprzydatni byli eliminowani. - W tym miejscu trzeba mówić jasno i głośno: 'nigdy więcej', czemu ma służyć to wyjątkowe miejsce pamięci - powiedział Fischer.
Złożyli wieńce
Prezydenci Polski, Austrii i Węgier wraz z uczestnikami uroczystości złożyli wieńce przy Sarkofagu na Placu Apelowym - miejscu pamięci ofiar hitlerowskiego obozu. Bronisław Komorowski wraz z prezydentem Węgier Janosem Aderem odsłonił tablicę poświęconą pamięci Henryka Sławika, Prezesa Obywatelskiego Komitetu ds. Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech oraz pozostałych członków komitetu zamordowanych w Mauthausen. Obecny na uroczystości był też Zbigniew Kutermak, wnuk Henryka Sławika, który w rozmowie z dziennikarzami nie krył wzruszenia. - Mam często poczucie dużego zawodu, że nie zdążyłem dowiedzieć się tyle, ile powinienem - powiedział. Jak podkreślił, jest dumny z tego, że jego dziadek swoim życiem pokazał, że trzeba pomagać innym ludziom bez względu na wyznanie, rasę czy politykę. Prezydent Komorowski, w asyście części kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego, złożył też wieńce pod polskim pomnikiem na terenie obozu.
Przetrzymywano tam około 200 tys. ludzi
W Mauthausen i jego podobozach hitlerowcy przetrzymywali w latach 1938-1945 około 200 tys. ludzi, z czego jedną czwartą stanowili Polacy. W dniu wyzwolenia obozu przez żołnierzy amerykańskich 5 maja 1945 roku przy życiu pozostała niespełna połowa więźniów. Setki ludzi w bestialski sposób wymordował tam osławiony lekarz Aribert Heim. Więźniowie obozu byli klasyfikowani przez nazistów jako "Żydzi", "radzieccy jeńcy wojenni", "Cyganie", "elementy antyspołeczne", "przestępcy", "polscy bandyci", "homoseksualiści" i "czerwoni".
Byli więźniowie na uroczystościach
W niedzielnej uroczystości wzięli udział m.in. przybyli z Polski byli więźniowie obozu w Mauthausen-Gusen: Stanisław Ciborowski, Henryk Czarnecki, Michał Habas, Mieczysław Herubin, Stanisław Leszczyński, Lucjan Miller, Leszek Polkowski, Ryszard Sempka, Stefan Sot, Eugeniusz Śliwiński, Jan Topolewski, Roman Wąż, Stanisław Zalewski, szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert oraz przedstawiciele ambasady RP w Wiedniu. Michał Habas, który do Mauthausen przyjechał razem z wnukiem w rozmowie z dziennikarzami wspominał trudne chwile spędzone najpierw w Auschwitz, a następnie w obozie na terenie Austrii. - Bardzo dużo pamiętam z tamtych czasów, ale nie umiem tego dzisiaj powtórzyć. To, co ja widziałem to na mój wiek w tym czasie było okropne - powiedział Habas, który został aresztowany przez gestapo w wieku 17 lat za prowadzenie drużyny harcerskiej. Jak podkreślił, nie potrafi zapomnieć, tego, co widział i przeżył. - Przebaczyć tak, ale zapomnieć się nie da, bo jak można, jak śnią się te rzeczy. To samo przychodzi, bo się to widziało, a najgorzej jak koledzy umierali, żony, mężowie i dzieci - mówił Habas.
Pamiątkowa kapsuła czasu
Prezydent Komorowski podziękował obecnym na uroczystości byłym więźniom i ocalonym, którzy - jak podkreślił - są "swoistą opowieścią dramatu tamtych czasów i ilustracją tego, jak świat się jednak zmienia, nie zapominając o tamtych strasznych chwilach". Pytany przez dziennikarzy, co umieścił w pamiątkowej "kapsule czasu" powiedział, że "parę zdań, przypominających znaczenie Mauthausen-Gusen dla Polski". Komorowski zwrócił uwagę, że postać Henryka Sławika nie jest w Polsce zbyt znana. Wyraził nadzieję, że w przyszłym roku w ramach dni przyjaźni polsko-węgierskiej uda się odsłonić pomnik Sławika w Katowicach dla przypomnienia tego wybitnego Polaka, powstańca śląskiego i emisariusza polskiego rządu podziemnego. - Jest to bohater mało pamiętany, ale bohater trzech narodów - dodał.
Sprawiedliwy wśród Narodów Świata
Henryk Sławik (1894-1944) pochodził ze wsi Szeroka, obecnie dzielnicy Jastrzębia Zdroju. Brał udział w trzech powstaniach śląskich i akcji plebiscytowej. Po wybuchu II wojny światowej przedostał się przez Rumunię na Węgry. Wkrótce został prezesem Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi na Węgrzech, był też jednym z reprezentantów polskiego rządu na emigracji. Przy cichym poparciu władz węgierskich organizował przerzuty Polaków do armii polskiej na Zachodzie. Uratował, wyrabiając fałszywe dokumenty na podstawie wystawianych przez duchownych fałszywych metryk chrztu, ok. 5 tys. polskich Żydów, którzy trafili na Węgry. Zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem, sierociniec dla żydowskich dzieci - dobrze zakamuflowany, bo działający pod szyldem sierocińca dla dzieci oficerów polskich. Po wkroczeniu na Węgry Niemców przeszedł do pracy w konspiracji. Wydany przez Polaka, niemieckiego konfidenta, został aresztowany w lipcu 1944 roku i poddany gestapowskiemu śledztwu w więzieniu w Budapeszcie. Torturowany, nie wydał swego współpracownika Jozsefa Antalla. Został wywieziony do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen, gdzie powieszono go 23 sierpnia 1944 roku. Po wojnie władze PRL skazały Sławika na niepamięć. W 1990 roku pośmiertnie nadano mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 2001 roku bliski współpracownik Sławika w Komitecie Obywatelskim, Żyd Henryk Zvi Zimmermann przypomniał o jego dokonaniach. W Polsce pamięć o Sławiku przywróciły w 2003 roku publikacje Grzegorza Łubczyka i Elżbiety Isakiewicz. W 2010 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył Sławika najwyższym polskim odznaczeniem - Orderem Orła Białego. Jozsef Antall otrzymał wtedy pośmiertnie najwyższe odznaczenie nadawane cudzoziemcom - Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski.
Autor: kde/iga / Źródło: PAP