- Docierają do nas sygnały, że w spółkach skarbu państwa mogły się pojawić nieprawidłowości. Mają dotyczyć na przykład kontraktów na usługi doradcze, marketingowe - powiedział w "Piaskiem po oczach" minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Gowin odniósł się do dymisji ministra skarbu państwa Dawida Jackiewicza. W czwartek premier uzasadniła odwołanie tym, że Jackiewicz wypełnił swoją misję. Ministerstwo ma być zlikwidowane do końca roku. W piątek rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego poinformował, że minister wystąpił do resortów, którym podlegają spółki Skarbu Państwa, o informacje w sprawie umów zawieranych przez te spółki.
Wicepremier Gowin powiedział w "Piaskiem po oczach", iż "docierają do nas sygnały, że w spółkach skarbu państwa mogły się pojawić nieprawidłowości i sprawdzimy to". Dodał, że wspomniane informacje mają dotyczyć na przykład kontraktów na usługi doradcze, kontraktów na usługi marketingowe. Sprawdzimy, czy to są ceny rynkowe - zapowiedział.
Gowin przypomniał - przełomowy jego zdaniem - moment w polskiej polityce ostatniej dekady. - W 2007 r. - kiedy byłem posłem Platformy - wygraliśmy wybory i Donald Tusk zwołał pierwsze posiedzenie klubu i pokazał nam film z Beatą Sawicką. A następnie powiedział, że zostawi Mariusza Kamińskiego po to, żeby nam nie przyszło do głowy naśladować Beatę Sawicką. To było wtedy bardzo mądre podejście - mówił Gowin.
Przypomniał, że w 2009 roku, kiedy wybuchła afera hazardowa, Tusk poczuł się zagrożony przez Mariusza Kamińskiego i odwołał go. - Od tego momentu zaczęła się degrengolada Platformy - dodał.
- Mamy takie sygnały, że niektórzy ludzie w spółkach skarbu państwa dzisiaj nie zauważyli, że Mariusz Kamiński wrócił - powiedział Gowin.
Wicepremier powiedział, że nad niepokojącymi sygnałami o nieprawidłowościach w spółkach skarbu państwa obóz rządzący debatował w gronach rządowych i koalicyjnych. - Przypuszczam - chociaż nie mam takiej wiedzy - że to (dymisja ministra Jackiewicza - red.) była wspólna decyzja premier Szydło i prezesa Kaczyńskiego - dodał. Gowin podkreślił, że nie będzie przyzwolenia na praktyki, które były powszechne w poprzednich latach.
- Jeśli niektórzy uwierzyli, że piekła nie ma i wszystko wolno, to mam prosty komunikat: piekło istnieje - powiedział wicepremier. - List, który siedmiu ministrom odpowiedzialnym za różnego typu spółki wysłał Mariusz Kamiński, jest dowodem na to, że mamy hamulce moralne. I nie sądzę, żebyśmy się ich wyzbyli - dodał.
"Morawiecki numerem jeden w rządzie"
Gowin podkreślił, że obóz rządzący musi się teraz skoncentrować na wzroście gospodarczym, na znalezieniu na dłuższa metę środków na pokrycie programów społecznych m.in. Rodzina 500 plus. Wskazał, że w rządzie musi istnieć jeden wyraźny ośrodek decyzji gospodarczych. W ocenie Gowina zakres władzy wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego jest niewystarczająco duży. - Wymaga jasnego, formalnego podporządkowania ministrów gospodarczych ministrowi rozwoju. Tak bywało w przeszłości. taką władzę miał na przykład Leszek Balcerowicz, Grzegorz Kołodko i o ile sobie przypominam, taką władzę miał Jerzy Hausner - dodał. W ocenie wicepremiera plan Morawieckiego jest wielką cywilizacyjną szansą. - Trzeba schować osobiste ambicje, podporządkować własne plany temu planowi głównemu - podkreślił. Na sugestię prowadzącego program Konrada Piaseckiego, że być może trudno będzie to zrobić w sytuacji, kiedy premier Szydło wyraźnie faworyzuje ministra finansów, a nie ministra rozwoju, odpowiedział, że "wicepremier Morawiecki jest zdecydowanie osobą numer jeden w rządzie, jeśli chodzi o sprawy gospodarcze".
"Prezydencki projekt trzeba skorygować"
Gowin odniósł się także do postulatu obniżenia wieku emerytalnego i projektu przygotowanego w tej kwestii przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Jak powiedział wicepremier, obniżenie wieku emerytalnego to cel i zapowiedź PiS-u, od którego nie ma odstępstwa. - Byłem i jestem przeciwnikiem, (…) ale tak się umówiliśmy przed wyborami, że my - posłowie Polski Razem - poprzemy obniżenie wieku emerytalnego, natomiast PiS w zamian zrealizuje rozmaite elementy naszego programu np. obniżenie CIT-u dla małych przedsiębiorstw, co już się dokonało - tłumaczył.
W jego ocenie projekt dotyczący wieku emerytalnego, który przygotował prezydent, powinien zostać skorygowany. - Trzeba się też przyjrzeć konsekwencjom. Konsekwencje są takie, że na skutek z jednej strony naturalnego procesu demograficznego, a z drugiej strony obniżenia wieku emerytalnego, w ciągu pięciu lat z rynku pracy ubyłoby prawie półtora miliona pracowników, czyli około 10 proc. Czy Polska gospodarka jest w stanie to udźwignąć? Moim zdaniem nie. Co należy wobec tego zrobić? Trzeba wprowadzić pewne bezpieczniki, czyli na przykład to, co proponuje minister (finansów Paweł) Szałamacha, więc odpowiednio długi staż pracy - wyjaśnił Gowin.
"Przestawić stery na rozwój polskiej nauki"
Gowin mówił również o reformie szkolnictwa wyższego, którą planuje przeprowadzić. - Chciałbym, aby powstały uczelnie, które same z siebie będą wprowadzać egzaminy wstępne - powiedział. Zaznaczył jednak, że na pewno nie będzie to wymóg obligatoryjny dla wszystkich uczelni.
- Potrzebujemy uczelni elitarnych, tak zwanych uczelni badawczych, które kształcą elitarnie, czyli mają mniej studentów niż najlepsze polskie uczelnie - Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński. Te uczelnie powinny się koncentrować na nauce. Moją strategię nazwałem strategią na rzecz doskonałości naukowej. W poprzednich latach uczelnie były rozliczane przede wszystkim z tego, ilu studentów wykształcono. (…) Zapłaciliśmy za to podwójną cenę. Niska jakość i zarzucenie badań naukowych - zaznaczył Gowin. Dodał, że teraz "przychodzi czas, aby przestawić stery na rozwój polskiej nauki".
Autor: js/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24