Nawet o 30 proc. może się w tym roku zmniejszyć liczba ośrodków adopcyjnych, zarówno prywatnych jak i państwowych. Politycy ustalili bowiem ile adopcji musi przeprowadzić ośrodek, aby zostały przyznanie mu pieniądze.
Wraz z nowym rokiem weszła ustawa, która pozwala działać tylko tym niepublicznym ośrodkom, które w 2010 przeprowadziły co najmniej 20 adopcji. Kryteria dla ośrodków publicznych są mniej wyśrubowane. Im wystarczy 10 adopcji.
Nowa ustawa pomaga czy szkodzi?
Jeden z ośrodków, który urzędniczym limitom nie podołał, znajduje się w Otwocku. Powstał w 2010 roku i na wyrobienie ustawowej "normy" miał cztery miesiące, w trakcie których przeprowadzono w nim sześć adopcji.
Mimo iż w 2011 roku w ośrodku przeprowadzono 30 procedur adopcyjnych, a kolejne 20 rozpoczęto, to trzeba było go zamknąć. - My nie możemy prowadzić żadnej procedury adopcyjnej, dokonywać doborów rodziny do dziecka, ośrodek przestaje funkcjonować - mówi prezes fundacji "Dziecko-Adopcja-Rodzina" Beata Dołęgowska.
Szansę na adopcję w otwockim ośrodku straciła pani Iwona - Od sierpnia chodziłam z komórką nawet do toalety, bo za chwilę mógł zadzwonić telefon, że ja mam upragnione dzieciątko, a ja się dowiaduję, że ten ośrodek nie istnieje - mówiła.
Wystarczy 10 zł miesięcznie..
W Mazowieckim Centrum Polityki Społecznej przyznają, że ustawa ma wady, ale konkretnych pomysłów na zmiany zastępca dyrektora Lidia Ułanowska nie podaje.
W obronie likwidowanych ośrodków adopcyjnych staje coraz więcej osób, w tym znanych muzyków i aktorów. - Niech sobie ktoś weźmie wody z lodem i wyleje na łeb - mówił oburzony muzyk Grzegorz Markowski.
Ośrodek z Otwocka przypomina, że pieniędzy państwowych nigdy nie brał, a i teraz ich nie potrzebuje. Dla marszałka ma propozycję - Jeżeli musi nam już dać dofinansowanie, bo taki jest przepis, to niech nam da 10 złotych miesięcznie, tylko pozwoli pobierać opłaty za szkolenia, bo taka jest możliwość w tej ustawie - powiedziała adwokat Katarzyna Tryniszewska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24