Ksiądz nie chciał pochować tragicznie zmarłego w wypadku mężczyzny z Brzeźna koło Konina. - Nie zasłużył na katolicki pochówek - powiedział. Rodzina pożegnała zmarłego w przycmentarnej kaplicy.
- On całe życie nie chodził do kościoła, nie interesowały go msze, za życia nie były mu potrzebne - tłumaczy swoją decyzję ksiądz. Narzeczona zmarłego, Agnieszka Trochimiak nie chce pogodzić się z decyzją księdza. - Przecież on reprezentuje Boga, powinien nam pomóc - mówi. Jeszcze w tym roku chcieli wziąć ze zmarłym ślub. - Nie umiem powiedzieć dzieciom, że nie pójdziemy się pomodlić za niego do kościoła - dodaje.
-To był normalny człowiek, pracował, miał dzieci - podkreśla siostra mężczyzny, Agnieszka Matyjasik.
Krewni mężczyzny próbowali interweniować u dziekana i wikariusza biskupiego. Bezskutecznie.
"Nikt nie ma prawa go osądzać"
W końcu proboszcz zgodził się na częściową ceremonię. W kościele odbyła się msza w intencji zmarłego, jednak rodzinie nie pozwolono wnieść do środka trumny z ciałem.
Mszę w imieniu proboszcza odprawił wikary.
- Boleję nad tym, że przez tyle lat nie zawarł związku małżeńskiego, że nie miał na kościół czasu - mówił ksiądz podczas pogrzebu. Rodzina natychmiast zareagowała: -Niech ksiądz tak nie mówi! Nie wolno go osądzać! Proszę stąd iść!- krzyczeli.
Ksiądz ceremonii nie dokończył, wyszedł z cmentarza, pozostawiając trumnę nad grobem. Rodzinie nie udało się znaleźć duchownego, który zgodziłby się pochować mężczyznę.
Najbliżsi podjęli decyzję, że pochowają zmarłego bez pomocy księdza. Nie chcą jednak pozostawiać tej sprawy. Zamierzają poskarżyć się do kurii. Na razie jednak po prostu trudno im w to wszystko uwierzyć.
jk
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24