Na balkonie nie zapalisz. Bo jeśli to zrobisz, to spółdzielnia mieszkaniowa będzie nakładać kary, do licytacji lokum włącznie. Tak jest na jednym z osiedli w Rzeszowie. Decyzja wywołała zaciętą dyskusję wśród mieszkańców, bowiem nie wszystkim się ona podoba. Prawnicy natomiast nie mają wątpliwości, spółdzielnia powinna jak najszybciej wycofać się z swojego pomysłu.
Kwestia palenia na balkonach bloków osiedla Nowe Miasto w Rzeszowie pojawiła się po licznych skargach mieszkańców. Skarżyli się, że mieszkający wyżej sąsiedzi zatruwają im powietrze dymem, a co gorsza rzucają na dół niedopałki. Gorące prezenty miały przynajmniej w jednym wypadku niemal spowodować pożar.
Nietrafiony przepis
Ostatecznie problem stał się na tyle głośny, że trafił pod obrady walnego zgromadzenia spółdzielni mieszkaniowej. Jego członkowie niemalże jednogłośnie przegłosowali zakaz palenia na balkonach. Natychmiast wybuchł spór między mieszkańcami, którzy podzielili się na zwolenników i przeciwników nowej zasady.
Pytania budzi też to, w jaki sposób spółdzielnia ma zamiar egzekwować zakaz. Zapewnia, że detektywów zatrudniać nie będzie, ale jeśli otrzyma donos i dowody, to ruszy do karania. Najpierw mają być ostrzeżenia, ale potem ma być groźniej. - Jeśli ktoś notorycznie łamie regulaminy, przepisy obowiązujące w spółdzielni, niestety naraża się na sankcje, nawet do licytacji mieszkania włącznie - mówi Jerzy Kustra, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Nowe Miasto".
Prawnicy nie mają jednak wątpliwości, że zakaz palenia na balkonie jest nielegalny i spółdzielnia powinna go jak najszybciej znieść. - Ograniczenie praw obywatela jest możliwe tylko wtedy, kiedy istnieje podstawa prawna. A tu właśnie tej podstawy nie ma - mówi prawnik, dr Krystyna Krzekotowska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24