- Każda moja decyzja byłaby kontestowana. Marszałek jest od tego, żeby podejmować decyzje. Ja taką decyzję podjęłam, niezależnie od tego, jak oceniamy przebieg wydarzeń "po" - powiedziała w Sejmie marszałek Ewa Kopacz, pytana czy jej decyzja o niewpuszczeniu do Sejmu przedstawicieli "Solidarności" na piątkowe głosowania była dobra. - Nie popełniłam błędu - stwierdziła Kopacz.
Marszałek zapewniła, że swojej decyzji w tej sprawie "nie może się wstydzić". - Prośba o obecność na galerii nie dotyczyła czasu kiedy była debata, bo drugie czytanie i debata w sprawie ustaw emerytalnych była w środę. Prośba związkowców dotyczyła tylko obecności wtedy, gdy już debaty być nie może, bo było trzecie czytanie - oceniła Ewa Kopacz.
Jej zdaniem piątkowa blokada Sejmu w związku z głosowaniem nad reformą emerytalną to "dobry moment na wyznaczenia nowych granic życia publicznego".
Ma prawo do emocji
Marszałek Sejmu odniosła się też do rzekomego zaatakowania przez posła PO dziennikarki Ewy Stankiewicz. Jej zdaniem poseł Stefan Niesiołowski jest tylko człowiekiem, który ma prawo reagować emocjonalnie. - Choć ja tych emocji nie pochwalam - zaznaczyła.
Kopacz podkreśliła, że Niesiołowski to "jeden z tych ludzi, którzy siedzieli miesiącami w więzieniu po to, żeby m.in. dziennikarze mogli robić swoje materiały" i aby każdy miał prawo do zabrania głosu i nie ukrywania swoich poglądów. - Niesiołowski to legenda Solidarności (...) i kiedy słyszy od swoich kolegów niekoniecznie sympatyczne słowa, to jest tylko i wyłącznie człowiekiem, który ma prawo reagować emocjonalnie - powiedział Kopacz.
Prawo i Sprawiedliwość złożyło w poniedziałek w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Niesiołowskiego. Zdaniem PiS, poseł PO dopuścił się gróźb karalnych oraz naruszenia nietykalności cielesnej Stankiewicz. PiS wnioskuje też o odwołanie Niesiołowskiego ze stanowiska szefa sejmowej komisji obrony narodowej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Radek Pietruszka