Ojciec i siostra Krzysztofa Olewnika nie wierzą, że jego porywacze sami targęli się na własne życie. - Za tym wszystkim stoi ktoś, kto rozdaje karty - stwierdziła Danuta Olewnik-Cieplińska. Także zdaniem Włodzimierza Olewnika Robert Pazik, który powiesił się nad ranem w więzieniu w Płocku "zginął, bo za dużo wiedział".
- Jestem zaskoczona, zszokowana. Przeraża mnie, że ktoś władny nad tym wszystkim czuwa i że jego ręce gdzieś dochodzą - mówiła na antenie TVN24 siostra Olewnika. Kobieta podkreśliła, że nie wierzy w "przypadkową" śmierć skazanego. - Za tym wszystkim stoi ktoś, kto rozkłada karty - przekonywała.
Tego samego zdania jest ojciec zamordowanego Włodzimierz Olewnik. - Pomyślałem od razu, ze to likwidacja następnego świadka, który ma dużą wiedzę w tej sprawie. Oczywiście przez zleceniodawców tego uprowadzenia, bo tam nie chodziło o tylko okup, ale o coś więcej - stwierdził w TVN24. Jak dodał, ma podejrzenia co do osób odpowiedzialnych za śmierć jego syna oraz jego porywaczy, ale nie będzie ich zdradzał ze względu na śledztwo.
"Bo za dużo wiedział"
Także zdaniem Danuty Olewnik-Cieplińskiej, Robert Pazik musiał mieć większą wiedzę na temat okoliczności porwania i zabójstwa Olewnika, której wcześniej podczas rozpraw sądowych nie zdradził. - Myślę, że Pazik wiedział więcej, był trzecią osobą od góry - stwierdziła siostra Krzysztofa Olewnika.
Jak dodała, wciąż jeszcze żyją osoby, które wiedzą, kto stoi za zabójstwem Olewnika. Siostra zamordowanego wymieniła tu Ireneusza Piotrowskiego - skazanego w tej sprawie na 14 lat więzienia, z możliwością przedterminowego wyjścia po 12 latach.
"Nie wierzę w wyrzuty sumienia zabójcy"
Olewnik-Cieplińska podkreśliła też, że nie wierzy, by ludzie, którzy więzili, znęcali się i zamordowali jej brata - "nagle dostali takich wyrzutów sumienia", które doprowadziły ich do śmierci samobójczej. - Znaliśmy go - był silną osobowością, był wyzuty z ludzkich odczuć - mówiła siostra Olewnika. Według niej, jest możliwe, iż do śmierci Pazika bezpośrednio nie przyczyniły się osoby trzecie, ale ktoś mógł go do tego skłonić.
W przypadki nie wierzy też Włodzimierz Olewnik. - Trzej bandyci bez skrupułów targają się na własne życie? Ja w to nie wierzę. Zawsze albo kamera się zepsuje, albo nie będzie kogoś na miejscu - to bardzo dziwne - stwierdził.
Będzie jeszcze trudniej
Okoliczności śmierci Krzysztofa Olewnika można byłoby ustalić łatwiej, gdyby Robert Pazik żył - to z kolei głos mecenasa Bogdana Borkowskiego, pełnomocnika rodziny Olewników. Oczywiście pod warunkiem, że skazany zacząłby mówić o sprawie (w czasie procesu milczał).
Borkowski przyznał, że jest zszokowany śmiercią kolejnej osoby odpowiedzialnej za śmierć syna biznesmena z Drobina. - Wyobrażałem sobie, że organy odpowiedzialne, czyli służba więzienna, ministerstwo sprawiedliwości, będą miały właściwy nadzór nad tym skazanym. Ta wiadomość mnie zszokowała z dwóch powodów. Po pierwsze chodzi o sam fakt domniemanej samobójczej śmierci. Po drugie, że to już trzeci przypadek w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika - oświadczył.
Mecenas zaznaczył, że istotnym elementem wyjaśnienia okoliczności śmierci Pazika byłoby ustalenie wszystkich szczegółów dotyczących jego osadzenia w więzieniu po wyroku, w tym np. czy korzystał z widzeń. - Musimy zastanowić się na tym, czy rzeczywiście mamy do czynienia z przypadkową samobójczą śmiercią, czy jednak - tak jak myśli Włodzimierz Olewnik - w tej sprawie komuś bardzo zależy na tym, żeby prawda nie została ujawniona - powiedział Borkowski.
Wyrok po 7 latach
Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina (mazowieckie), doszło w październiku 2001 roku. Wkrótce potem sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną uprowadzonego. W lipcu 2003 roku okup w wysokości 300 tys. euro przekazano porywaczom. Jednak porwany nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany.
Dopiero w marcu 2008 r. skazał 10 oskarżonych w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Olewnika. Kary dożywocia sąd wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, dwóm oskarżonym odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo.
Pozostałych ośmioro oskarżonych sąd skazał na kary od jednego roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności - w przypadku najwyższych wyroków w większości z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po kilkunastu latach. Jeden z oskarżonych został uniewinniony.
Trzy samobójstwa
W czerwcu 2007 r. w olsztyńskim areszcie powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni. Kilka dni po wyroku I instancji, 4 kwietnia 2008 r., w celi aresztu płockiego Zakładu Karnego znaleziono powieszonego na prześcieradle w kąciku sanitarnym Kościuka.
W poniedziałek w płockim więzieniu samobójstwo popełnił Robert Pazik. Jego ciało znalazł strażnik przed godziną 5 w jego celi. Lekarz potwierdził zgon więźnia.
Źródło: TVN24, "Przegląd Sportowy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Robert Gardziński Fotorzepa