Strażakom nie udało się jeszcze wydobyć z Wisły wraku awionetki, która w ubiegłą sobotę awaryjnie lądowała na rzece. Maszynę przykrywa już metrowa warstwa mułu.
Niedzielną próbę wydobycia z wody samolotu przerwano z powodu zapadających ciemności - powiedział aspirant Piotr Tabędzki z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
W poniedziałek ma zapaść decyzja, czy w ogóle ją kontynuować. Tabędzki wyjaśnił, że ustalono, iż samolot leży na dnie kołami do góry i wraz ze skrzydłami jest już przysypany niemal metrową warstwą naniesionego przez wodę piasku.
Prowadzący akcję strażacy ze specjalizującej się w ratownictwie wodnym Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 5 starali się wydobyć wrak, umieszczając w nim poduszki powietrzne. Jednak eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych uważają, że operacja taka może być niebezpieczna dla ratowników. Według nich, po napełnieniu poduszek kadłub może się oderwać od skrzydeł i trudno przewidzieć, w jaki sposób ten proces przebiegnie.
Piotr Tabędzki podkreślił, że opinia ekspertów była jednym z argumentów za przerwaniem akcji i rozważeniem, czy w ogóle starać się wydobyć samolot.
W ubiegłą sobotę przed południem pilot awionetki typu Cessna awaryjnie wodował na Wiśle w Warszawie w rejonie Kanału Żerańskiego. Ustalono, że pilot leciał sam, a samolot wystartował z lotniska na stołecznym Bemowie.
Źródło: PAP