Koniec z dymkiem w pubie, jeśli Sejm przyjmie dziś ustawę o zakazie palenia papierosów w miejscach publicznych. Posłowie są podzieleni - część niepalących jest przeciw restrykcjom, a część palących popiera zakaz.
- Nie palę, nigdy nie paliłem. Jestem lekarzem i generalnie jestem przeciwny paleniu tytoniu, ale nie zgadzam się z tym, by absolutnie zakazać palenia w lokalach gastronomicznych - powiedział członek komisji zdrowia Jarosław Katulski (PO). Jego zdaniem, takie rozwiązanie jest absurdalne, bo nie pozwala np. na palenie w czasie zamkniętej, prywatnej imprezy, np. na weselu zorganizowanym w restauracji. Zapis uderza też w swobodę gospodarczą i w swobody obywatelskie.
Przewodniczący komisji Bolesław Piecha (PiS), który popiera projekt w jego restrykcyjnej wersji, jest palaczem. - Wierzę, że ta ustawa pozwoli wielu osobom, które tak jak ja palą, podjąć właściwą decyzję o rzuceniu nałogu. To przede wszystkim jest projekt, który ma zapewnić większe prawa dla tych osób, które nie palą - zaznaczył.
Mucha: zamknięte palarnie
Joanna Mucha (PO) niedawno rzuciła palenie i całkowitego zakazu nie popiera. Pragmatycznie. - Jestem osobą niepalącą od trzech miesięcy. Mam okresy palenia i niepalenia. Wcale się nie zdziwię, jeśli za kilka miesięcy będę znowu osobą palącą i nadal będę miała te same poglądy. Bo wtedy, kiedy pracowałam nad ustawą, paliłam - zaznaczyła. Mucha jest za tym, by w lokalach gastronomicznych tworzono zamknięte i wentylowane palarnie, z których dym nie będzie wydostawać się na zewnątrz. - Na pewno nie chodzi mi o otwarte sale w lokalach - zaznaczyła.
Według niej, nawet jeśli Sejm przyjmie ustawę z restrykcyjnymi zapisami, nie spowoduje to znaczących strat finansowych dla właścicieli lokali gastronomicznych. Mucha zwróciła natomiast uwagę na to, że projekt ograniczający palenie może mieć pozytywne efekty dla systemu opieki zdrowotnej. - Jeśli patrzymy na to od strony ekonomicznej, to się dla systemu ochrony zdrowia jak najbardziej opłaca - zaznaczyła poseł.
Streker-Dembińska: wolę być przekonywana, a nie zmuszana
Mucha na swoim oficjalnym blogu wspomina swój pobyt w Szwecji, gdzie obowiązuje tam całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych. - Pamiętam gorączkowe poszukiwanie miejsca, w którym mogłabym zapalić, i... przeświadczenie, że w takich warunkach z całą pewnością nie paliłabym... - pisze. Pytana o samopoczucie po rzuceniu nałogu, przyznała: "to oczywiste, że czuję się lepiej".
Według Elżbiety Streker-Dembińskiej (Lewica) fakt, że sama pali papierosy, nie ma wpływu na jej ocenę projektu ustawy. Przyznała, że chce rzucić palenie. - Jestem za tym, by rzucać palenie, moja cała rodzina już nie pali - odniosła sukces. Ja na razie noszę się z takim zamiarem i wolę być przekonywana, a nie zmuszana - zaznaczyła.
500 złoty za dymka
Nowe przepisy, autorstwa sejmowej komisji zdrowia, popierane przez rząd, wprowadzają całkowity zakaz palenia w wielu miejscach publicznych, m.in. barach, restauracjach, dyskotekach, środkach transportu publicznego (autobusach, busach, taksówkach, służbowych samochodach), szpitalach i ośrodkach zdrowia, zakładach pracy, na przystankach komunikacji publicznej, publicznych miejscach przeznaczonych do wypoczynku i zabawy dzieci (np. na plażach).
Za palenie w niedozwolonym miejscu ma grozić mandat w wysokości 500 zł. Za nieoznaczenie lokalu czy pojazdu informacją o zakazie palenia - kara grzywny 5000 zł. Nowe propozycje wprowadzają zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych przez internet, umożliwiają zaś produkcję i wprowadzanie do obrotu tzw. e-papierosów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu