85-letni pan Henryk z Warszawy otrzymał od Zarządu Dróg Miejskich nietypowe wezwanie. Okazało się, że zalega z opłatą za parkowanie samochodu na kwotę blisko dwóch tysięcy złotych. Mężczyzna jest bardzo zdziwiony, bo samochodu nie ma już od ponad 15 lat.
- Byłem ciągany przez gestapo, byłem ciągany przez UB, ale nigdy nic nieprawnego nie dokonałem - tłumaczy Henryk Kowalczyk. Jednak inaczej uważa Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie. Według niego mężczyzna kilkadziesiąt razy nie zapłacił za parkowanie samochodu.
Do zapłaty prawie 2 tys.
- Żądają ode mnie zapłaty 1950 złotych za parkowanie głównie na Placu Starynkiewicza - opowiada mężczyzna. Według zarządu tyle właśnie wynosi należność za 39-krotne parkowanie w centrum stolicy w latach 2004 -2006. Jednak, jak tłumaczy starszy mężczyzna, choć w swoim życiu miał 12 samochodów, to już od 15 lat nie wsiada za kierownicę.
Innego zdania jest przedstawiciel ZDM w Warszawie. - Domniemamy, że to był samochód pana Henryka i domniemamy, że to on nie zapłacił opłat za płatne parkowanie - mówi Adam Sobieraj. Jego domniemanie dotyczy samochodu o numerze rejestracyjnym WGA 8791. Okazuje się, że faktycznie kilkanaście lat temu pan Henryk był właścicielem Tawrii o takich numerach, jednak już dawno samochód sprzedał.
Jedna rejestracja, dwa samochody
Choć mężczyzna pozbył się Tawrii, to rejestracja nie zmieniła właściciela - wynika z informacji, do których dotarł ZDM. - Rejestracje należą do pana Henryka i były na samochodzie Tico - twierdzi Sobieraj. I właśnie tu pojawia się główna rozbieżność. Bo choć mężczyzna był właścicielem numeru, to Tico nigdy nie posiadał.
Teraz ZDM wraz z 85-letnim mężczyzną wyjaśnia jak się stało, że tablicami o takich samych numerach oznaczone były dwa samochody. Nasuwa się pytanie, czy tablice zostały skradzione, czy pomyłka zaszła w ewidencji. Z formalnego punktu widzenia pan Henryk jest właścicielem zielonego Tico, którego jak twierdzi, nie widział na oczy. Jest też odpowiedzialny za bezprawne parkowanie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24