Zwycięskie wyjście z kryzysu, przyspieszenie budowy autostrad, zawodowa armia i bardzo dobre wykorzystanie środków unijnych - to tylko niektóre - według Donalda Tuska - sukcesy rządu PO-PSL. Premier zastrzegł jednak, że ma w sobie trochę pokory i dlatego - jak powiedział - nie jest przekonany, że jego "rząd do tego sukcesu został wybrany przez Opatrzność".
Tusk - występując w Kancelarii Premiera przed m.in. ministrami, a także parlamentarzystami PO i PSL - podkreślał, że oczekiwania wobec jego rządu po wyborach parlamentarnych w roku 2007, były oczekiwaniami na dużą skalę. A jego gabinet musiał sprostać ambicjom i aspiracjom Polaków dotyczącym przyśpieszenia rozwoju kraju i optymizmu.
- Taryfa ulgowa się skończyła, jesteśmy bacznie obserwowani - przyznał. I dodał: - Postanowiłem przedstawić fakty, konkrety, bez ambitnego przekonania co do ocen, kwalifikacji. Wszyscy Polacy - bez wyjątku - dzień w dzień oceniają to, co się dzieje w ojczyźnie, w tym szczególnie krytycznie to, co robią ludzie obdarzeni władzą.
A potem rozpoczął ocenę swojego rządu - nie krytykował, ale i - wbrew temu, co mówił wcześniej - nie unikał pochwał. A słowo "sukces" przewijało się, co chwilę w przemówieniu premiera. Skąd się wzięło? Szef rządu to wytłumaczył.
- Mógłbym przyznać niektórym sceptykom rację, że w tym trudnym czasie nasz kraj wybrała sobie opatrzność w tym trudnym czasie, zresztą nie byłoby to najgorszą recenzją mojego rządu. Gdyby był patent, że można byłoby wybrać rząd, któremu sprzyja opatrzność to to by wystarczyło. Ale ma w sobie trochę pokory i nie jestem przekonany, że mój rząd został wybrany przez Opatrzność do tego sukcesu - powiedział Tusk.
"Przeciwstawiliśmy się czarnowidztwu"
Premier mówiąc o sukcesie - wskazywał głównie na to, że Polska (jedyny kraj w UE z dodatnim PKB) wyszła zwycięsko z kryzysu. - Byłoby hipokryzją, gdybyśmy ocenę rządu i sytuację w Polsce abstrahowali od jakże przygniatającego w wielu miejscach na świecie kryzysu - powiedział. I stwierdził, że cały rząd podjął bardzo trudny wysiłek, kiedy pierwsze symptomy kryzysu zaczęły docierać do Polski.
- Musieliśmy się przeciwstawić nie tylko ogólnoświatowym i ogólnoeuropejskim trendom gospodarczym, ale także czarnowidztwu i brakowi wiary, pesymizmowi opozycji politycznej i także wielu niedowiarków, którzy w różnych miejscach, z różnych powodów pełnią funkcje publiczne - wyliczał Tusk.
Ale najcięższy bój, jaki stoczył rząd dotyczył - jego zdaniem - przekonania Polaków, by uwierzyli w swoje siły, w swój rząd i w to, że w Polsce możliwy jest sukces wbrew nieszczęściom, jakie spotykają Polaków.
- To jest sukces w dużej mierze tych wszystkich Polaków, którzy wbrew czarnym przepowiedniom uwierzyli we własne siły - powiedział Tusk.
Natomiast to, co - według premiera - mógł zrobić rząd, to czasie tego kryzysu oprzeć się presji najsilniejszych, którzy w czasie kryzysu wyciągali ręce po pieniądze publiczne.
"Wykorzystujemy unijne środki, budujemy autostrady"
Musieliśmy się przeciwstawić nie tylko ogólnoświatowym i ogólnoeuropejskim trendom gospodarczym, ale także czarnowidztwu i brakowi wiary, pesymizmowi opozycji politycznej i także wielu niedowiarków, którzy w różnych miejscach, z różnych powodów pełnią funkcje publiczne Donald Tusk
Jako kolejne osiągnięcia rządu, Tusk wymienił to, co udało się zrobić w sprawie budowy dróg. - W ciągu czterech lat na pewno zbudujemy więcej autostrad i dróg ekspresowych niż powstało w ostatnim dwudziestoleciu - zadeklarował premier.
Podkreślając, że rząd wie, co zostało już zrobione, wyliczył: - Mówimy o tym, co już jest rozpoczęte, co jest w budowie, gdzie są podpisane umowy, gdzie koparki, spychacze już kopią, robotnicy pracują, albo lada dzień wejdą na budowy.
Kluczem do ruszenia z budową autostrad było - zdaniem premiera - ograniczenie uciążliwych procedur i uproszczenie przepisów.
Szef rządu chwalił się również wysokim wykorzystaniem środków unijnych, a także umocnieniem pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej. I na dowód wyliczył, że w roku 2009 szefowie rządów i państw odwiedzali Warszawę ponad 47 razy, a w roku 2006 za rządów PiS tylko 16 razy.
- Dzisiaj tam, gdzie jedzie przedstawiciel Polski, wszyscy patrzą z mieszaniną uznania, podziwu i respektu, bo potrafimy z tej pozycji korzystać w sposób elegancki, ale i kiedy trzeba - w twardy - ocenił Tusk.
"Opozycja przeszkadza, ale damy radę"
Premier przypomniał też, że to rząd PO-PSL zdecydował się na rozwiązania, które dały szpitalom możliwość uniknięcia bankructwa (przekształcenie w spółki prawa handlowego - red.). Jednak podobnie, jak w innych kluczowych sprawach na przeszkodzie - co przypomniał Tusk - stanęła opozycja (po jej sprzeciwie prezydent zawetował część ustaw zdrowotnych - publiczne szpitale i przychodnie nie będą musiały obowiązkowo być spółkami do końca 2010 r.).
- Ale nie zrezygnujemy - zastrzegł. I dodał: - Choćby zaczęta przez nas reforma służby zdrowia, a w szczególności uratowanie polskich szpitali przed bankructwami. To jedno z tych dzieł, które zaczęliśmy, które zablokowano, ale które jest przed nami i damy sobie z tym radę.
Premier pochwalił się też wzrostem nakładów na naukę, co - jego zdaniem - jest sposobem na to, aby Polska stała się synonimem innowacji w Europie. - W ostatnim roku nakłady na naukę wzrosły o 23 proc. - to jest 1,2 mld zł. Oczywiście to ciągle mało, ale porównajcie to z realnymi możliwościami państwa polskiego w czasie tego kryzysu - powiedział premier.
mac//mat
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24