Komitet Noblowski poinformował, że nie skorzysta z propozycji Lecha Wałęsy, który zadeklarował gotowość odebrania nagrody w imieniu więzionego przez chińskie władze dysydenta Liu Xiaobo. Były prezydent i również laureat pokojowej nagrody powiedział wcześniej, że ponieważ sam nie odebrał swej nagrody, to mógłby mieć zaszczyt odebrania jej teraz, 10. grudnia, w imieniu Liu Xiaobo.
- Gotów jestem reprezentować Liu Xiaobo wraz z innymi laureatami Pokojowej Nagrody Nobla, by zwrócić uwagę opinii publicznej na to, że prawa człowieka nadal nie są respektowane i, że laureatowi najważniejszej nagrody przyznawanej za walkę o wolność uniemożliwia się jej odebranie - mówił Wałęsa w rozmowie z agencją AFP. Jak podkreślał nie była to jego inicjatywa, lecz wyszła ona od jednego z laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.
Nagroda może poczekać
Sekretarz Komitetu Noblowskiego Geir Lundestad powiedział jednak norweskiej agencji NTB w poniedziałek, że "ani medal, ani dyplom, ani pieniądze nie ucierpią szczególnie zostając w naszych murach, w oczekiwaniu na ich prawowitego właściciela".
- Mimo nieobecności Liu na uroczystości przyznania nagród oraz jej bojkotu, który zapowiedziały Chiny i pięć innych państw, ceremonia na cześć chińskiego laureata odbędzie się 10. grudnia z całym tradycyjnym przepychem - zapewnił Lundestad.
Nagrodzony za walkę bez przemocy
Norweski Komitet Noblowski przyznał Pokojową Nagrodę Nobla 8 października. Liu Xiaobo otrzymał ją "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach". Nagrodę stanowi medal, dyplom i czek na 10 milionów koron szwedzkich (równowartość ok. 1,1 mln euro).
W czwartek Norweski Komitet Noblowski poinformował, że sześć państw odmówiło udziału w mającej się odbyć 10 grudnia w Oslo ceremonii wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla chińskiemu dysydentowi.
- Prócz Chin są to Rosja, Kazachstan, Kuba, Maroko i Irak. Państwa te nie podały przyczyn swych decyzji - oświadczył sekretarz Komitetu Geir Lundestad.
Źródło: PAP, tvn24.pl