- Nie chcę dać się wciągnąć w młóckę, awanturę, wzajemne opluwanie się, niszczenie autorytetów, snucie insynuacji, podejrzeń - powiedział prezydent Bronisław Komorowski, komentując zarzuty Jarosława Kaczyńskiego pod swoim adresem. Stwierdził, że prezes PiS powinien zdecydować, czy chce wrócić do swojego wizerunku sprzed paru lat.
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Jarosław Kaczyński zasugerował szczególny stosunek prezydenta do Wojskowych Służb Informacyjnych, które - jego zdaniem - były "filią rosyjskiego wywiadu wojskowego" oraz jego dziwne związki ze służbami specjalnymi.
- Te związki są takie same jak w przypadku pana premiera Kaczyńskiego, bo pan premier też nadzorował służby - powiedział Komorowski. - Największe związki ze służbami specjalnymi miałby Antoni Macierewicz, bo nimi kierował.
Prezes PiS krytycznie wypowiedział się także o prezydenckim otoczeniu, prof. Tomaszu Nałęczu i gen. Stanisławie Kozieju, zarzucając im PZPR-owską przeszłość. Komorowski skomentował te słowa, tłumacząc, że w ogromnej liczbie polskich rodzin znajdzie się ktoś z legitymacją PZPR. - Myślę, że gdyby pan prezes Kaczyński dobrze poszukał, ja mógłbym mu pomóc ewentualnie, to znajdzie też we własnej rodzinie osoby, które były i wojskowymi i członkami PZPR, jak gen. Koziej.
"Nie widzę zagrożeń dla emerytów"
Prezydent zapytany o zdanie na temat zmian w OFE powiedział, że jeszcze nie zna projektu rządu, ale poprosi o ocenę prawników i ekspertów, których zadaniem będzie wyjaśnienie wszystkich wątpliwości. Powiedział, że postara się, by w jego kancelarii o OFE rozmawiali specjaliści, a nie politycy.
- Patrzę na problem zmian w OFE głównie od strony tego, co to będzie oznaczało dla polskich emerytów oraz dla polskiej gospodarki - powiedział Komorowski. - Na razie nie widzę zagrożeń jeśli chodzi o polskich emerytów, nie widzę też specjalnie szansy, aby to otwierało drogę do korzystniejszych emerytur w przyszłości.
Jeśli chodzi o gospodarkę - to według Komorowskiego - są korzyści, ale są też zagrożenia.
Zaprzeczył, że kwestia zmniejszenia deficytu jest "kreatywną księgowością", która ma ratować finanse państwa. Zaznaczył, że przy reformowaniu emerytur "kwestia zmniejszenia deficytu nie jest kwestią obojętną".
Komorowski stwierdził, że po wejściu ustawy w życie będzie musiał ponownie zdecydować, który wariant wybrać. - Będę chciał się dowiedzieć, która propozycja będzie dla mnie korzystniejsza jako dla przyszłego emeryta - powiedział.
Ocenił jednak, że niewystarczający może się okazać 3-miesięczny okres na podjęcie decyzji. Według niego trzeba ocenić, czy to odpowienio długi czas na zaprezentowanie swoich ofert przyszłym emerytom przez ZUS i OFE.
Prezydent ocenił, że reforma emerytalna to problem ważny dla społeczeństwa i państwa. - Taka nadmierna polityzacja i upartyjnienie tego sporu nie służy sprawie - ocenił Komorowski. - W moim przekonaniu należy uciekać od pokusy rozgrywania tego partyjnie, czy politycznie. Nie wolno ani ludzi straszyć, ani wywoływać paniki.
Przyznał, że przeciwny reformie jest Leszek Balcerowicz, ale w innym tonie wypowiadają się inni ekonomiści. Pozytywne zdanie o OFE mają według niego Grzegorz Kołodko i Jerzy Osiatyński.
"Nic nie poradzę na lęki Kaczyńskiego"
Prezydent Komorowski, zapytany o swój pogląd na ewentualne przedterminowe wybory powiedział, że wszystko zależy od Sejmu, a on przychyli się do decyzji. Zwolennikiem wcześniejszych wyborów w przypadku utraty większości w Sejmie jest premier Donald Tusk. Z kolei Jarosław Kaczyński zapowiedział, że ewentualne przedterminowe wybory muszą poprzedzić 3-miesięczne rządy techniczne. Prezes PiS twierdzi, że dzięki temu uniknie się fałszowania wyborów. - Ja nic nie poradzę na lęki prezesa Kaczyńskiego, nie chcę być jego doradcą - ocenił Komorowski.
"Najpierw dowody"
Prezydent zabrał także głos ws. ewentualnej interwencji w Syrii. - Nie zapowiada się tworzenie jakiejś wielkiej koalicji, nie powinniśmy się sami spieszyć z pochopnymi deklaracjami - ocenił Komorowski.
Powiedział, że znane jest jego zdanie na temat jednoczesnego angażowania się w dwie wojny w Iraku i Afganistanie. - Uważałem i uważam, że były to mało rozsądne decyzje od strony polskiej - powiedział.
Stwierdził, że problem syryjski trzeba ocenić z dwóch perspektyw. Z jednej strony żal społeczeństwa, ale z drugiej strony trzeba jednoznacznie wyjaśnić, czy użyto broni chemicznej i kto to zrobił. - Jeżeli się okaże, że był taki przypadek i wiadomo, kogo to obciąża, świat musi ukarać - powiedział Komorowski.
- Bylibyśmy śmieszni i nieodpowiedzialni za własny kraj, gdybyśmy w ciemno popierali każdą propozycję pójścia na wojnę. Najpierw dowody - powiedział.
Komorowski ocenił, że mandat ONZ dla operacji byłby najlepszy w wypadku Syrii.
Prezydent o Kościele
Prezydent nie chciał skomentować doniesień na temat Polaka - nuncjusza apostolskiego na Dominikanie, którego oskarża się o pedofilię. - Każde zjawisko tego typu, jeśli zostanie potwierdzone, jest źródłem wstydu, ale chciałbym także żeby było źródłem refleksji i siły działania na rzecz likwidowania tego rodzaju zjawisk - ocenił jednak. Komorowski, zapytany o plany zlikwidowania Funduszu Kościelnego i brak zgody na te propozycje strony kościelnej, powiedział, że wszystko jest przewidziane w konkordacie. Wyjaśnił, że zmiana finansowania jest możliwa jedynie po pozytywnym zaopiniowaniu przez wszystkie zainteresowane strony. - Rozwiązanie proponowane przez rząd dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego - powiedział.
Dodał, że pierwszym Kościołem, który się nie zgodził na likwiadację Funduszu, nie był kościół katolicki. Jego zdaniem sprawę należy zostawić negocjacjom między rządem i Kościołem.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | TVN24