12 lipca 2010 roku w wieku 74 nagle zmarł ksiądz prałat Henryk Jankowski. Ksiądz, który odegrał bardzo istotną rolę w walce z komuną, udzielił w grudniu 2009 r. TVN24 jednego z ostatnich swoich wywiadów. - Wspierałem robotników, zawsze mieli u mnie to wsparcie - mówił ksiądz prałat. - Były dramatyczne chwile, ale uważałem, że trzeba kontynuować strajki i nie bać się. To jest bardzo ważne - mówił w grudniu 2009 roku ś.p. ksiądz prałat Jankowski.
Ks. prałat Henryk Jankowski istotnie przyczynił się do obalenia komunizmu. Zawsze wspierał "Solidarność", stoczniowców i Lecha Wałęsę. Jak zapewniał w wywiadzie, chociaż mamy juz wolną Polskę, nigdy nie zapomniał o ludziach pracy.
Wspierał stoczniowców do końca
- Najbardziej jestem związany ze stocznią. Do stoczni zawsze bardzo chętnie wracam i podziwiam tych, którzy tam byli i są. Ja wspieram ich i uważam, że nie mogę zrezygnować z tego, co ślubowałem jak w małżeństwie - mówił reporterowi TVN24.
Ksiądz prałat w wolnej Polsce nie zapomniał o swoich przyjaciołach z lat 80-tych. - Tak, jak najbardziej. Mam kontakt z ludźmi, którzy organizowali strajki - przyznał. Zdradził też, że każdy strajk był dla niego powodem do niepokoju. - Tak, przeżywałem to, i uważałem na te wszystkie momenty. To zawsze było dla mnie jakieś novum. To były dramatyczne chwile. Bałem się, że służba bezpieczeństwa może to rozbić i wykorzystać. Ja uważałem, że mimo wszystko trzeba to kontynuować i nie bać się. To jest bardzo ważne - mówił.
"Wspominaliśmy stare czasy"
W poniedziałek wieczorem w TVN24 księdza prałata wspominali jego przyjaciele. Ci, których wspierał i którzy potem wspierali jego. - Ksiądz troszeczkę nam chorował i trochę się nim ostatnio opiekowaliśmy, zabieraliśmy go na zewnątrz z parafii, np. na jakiś obiad do restauracji. Tam wspominaliśmy dawne czasy, dawne świętości św. Brygidy, jak rodziła się tutaj wolna Polska. Głownie te wieczory poświęcaliśmy wspomnieniom, aby go nieco pobudzić - wspominał w TVN24 Jerzy Borowczak, były opozycjonista. - Byliśmy pełni nadziei, bo nie było źle. Cukier się trochę ustabilizował, ksiądz prałat był taki bardzo ożywiony, dyskutował z nami, sprzeczał się, zdawało nam się, że wszystko jest na dobrej drodze. Do dzisiejszego rana, kiedy ten stan się pogorszył - mówił zasmucony o ostatnich dniach prałata.
Były opozycjonista podkreśla rolę prałata Jankowskiego w działaniach "Solidarności". - Zawsze nam mówił, że komuna musi się skończyć. To jego działanie nas jeszcze bardzie pobudzało i dopingowało. To tu codziennie bywał Lech Wałęsa, tu przyjmował gości, tu była Margaret Tatcher. Nie było nas wielu, ale dzięki niemu wierzyliśmy, że możemy osiągnąc sukces - mówił Borowczak.
"Wielka postać"
Na księdza Jankowskiego pracownicy stoczni mogli liczyć także w nowym tysiącleciu. - Ksiądz prałat Henryk Jankowski to była dla nas wielka postać. To jest dla nas wielka postać, która przede wszystkim interesowała się człowiekiem pracy - mówił o zmarłym Andrzej Jaworski - były prezes Stoczni Gdańsk, który był jej szefem od 2006 roku. - To jest przyjaciel, który zawsze, kiedy pojawiał się w stoczni, a przychodził często niezapowiedzianie, wpadał w ostatniej w chwili w momentach dosyć trudnych, zawsze był i zawsze się pytał: co się będzie dalej ze stocznią działo? Co się będzie działo ze stoczniowcami? Ale interesował się także wszystkimi ludźmi pracy w Polsce. Dla niego było bardzo ważne, aby ludzie mieli pracę, aby mogli godnie żyć, aby Polska się rozwijała - stwierdził.
- Kiedy ktokolwiek chciał porozmawiać, obojętne czy był zwykłym majstrem czy dyrektorem, prezesem, prałat zawsze był do dyspozycji. Do dzisiaj wszyscy w stoczni opowiadają, że nie było znaczenia czy to 11 rano, czy 11 wieczór - jeżeli ktoś miał jakikolwiek problem, także finansowy, to albo on, albo rodzina, zawsze mogła iść od prałata po pomoc. Zawsze taką pomoc dostawał - wspominał przyjaciel ś.p. księdza prałata.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24