Pasażerowie wszystkich lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r. oraz rodziny ofiar z prezydenckiego tupolewa zostały uznane za pokrzywdzonych w śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę. - To grubo ponad 200, a może nawet i 300 osób - szacuje zastępca Prokuratora Okręgowego Paweł Nowak. Prokuratorzy są zgodni, że tak duża liczba pokrzywdzonych może sparaliżować śledztwo na wiele miesięcy.
Oskarżyciele musieli zakreślić krąg osób pokrzywdzonych, ponieważ tak nakazał im w marcu tego roku sąd.
Decydując o konieczności wznowienia umorzonego przez nich dziewięć miesięcy wcześniej śledztwa w tzw. "cywilnym wątku" organizacji lotów do Rosji, sąd stwierdził między innymi, że "ponowna ocena sprawy" będzie możliwa "dopiero po dopuszczeniu do śledztwa pokrzywdzonych" w niej osób. Prascy prokuratorzy stali na stanowisku, że w ich postępowaniu nikt nie mógł zostać uznany za pokrzywdzonego, bo ewentualne nieprawidłowości wiązały się jedynie ze szkodą "interesu publicznego".
300 osób pokrzywdzonych
- Z argumentami sądu w tym przypadku nie mogliśmy dyskutować. Dlatego też uznaliśmy, że powiadomienia o prawach i obowiązkach pokrzywdzonego powinny zostać wysłane do pasażerów wszystkich sześciu lotów 7 i 10 kwietnia 2010 r. Zaczniemy to robić już od najbliższego poniedziałku - deklaruje zastępca Prokuratora Okręgowego na warszawskiej Pradze prok. Paweł Nowak.
Ostateczna lista pokrzywdzonych w śledztwie cały czas nie jest gotowa, ale prokuratorzy szacują, że będzie liczyła ok. 300 pozycji. - To dane przybliżone, ale takich osób będzie na pewno grubo ponad 200, może nawet i 300 - dodaje prok. Nowak. Tylko delegacja rządowa, która do Smoleńska leciała 7 kwietnia czterema samolotami, składała się z ponad 70 osób. Z kolei w śledztwie dotyczącym katastrofy z 10 kwietnia wojskowi prokuratorzy za pokrzywdzonych uznali aż 185 osób - są to bliscy ofiar.
W ostatnim przypadku status pokrzywdzonych mieli także krewni członków załogi Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem. Prascy prokuratorzy stwiedzili jednak, że w ich śledztwie, dotyczącym ewentualnych nieprawidłowości tylko podczas przygotowywania lotów, za osoby pokrzywdzone piloci oraz ich bliscy nie mogą być uznani. - Te osoby były wyznaczane przez pułk, więc tutaj nie ma mowy o tym, że były one objęte organizacją wylotów. To dotyczy tylko pasażerów - tłumaczy powody takiej oceny rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.
Zakreślenie i tak bardzo szerokiego kręgu osób pokrzywdzonych może bardzo uprzykrzyć pracę prokuratorow. Jeśli osoby te będą chciały aktywnie korzystać ze swoich praw - a więc przeglądać akta, składać nowe wnioski dowodowe, uczestniczyć w czynnościach procesowych lub zaskarżać postanowienia i zarządzenia wydane w postępowaniu przygotowawczym - to, w opinii prowadzących postepowanie, wydłuży się ono o wiele miesięcy.
"Brak cech przestępstwa"
Śledztwo w cywilnym wątku katastrofy smoleńskiej prokuratura na warszawskiej Pradze umorzyła w połowie ubiegłego roku m.in. "z braku cech przestępstwa". Oskarżyciele tłumaczyli, że "zabrakło wszystkich elementów, które muszą być", aby stwierdzić niedopełnienie obowiązków służbowych - w tym przypadku godzące w dobro powszechne, dobro instytucji państwowych. Cywilni prokuratorzy badali sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON i polskiej ambasady w Moskwie. Chodziło o przygotowania w okresie od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. wizyt premiera i prezydenta w Katyniu.
Wątki dotyczące organizacji lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych zostały wyłączone wiosną 2011 r. z prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.
Autor: Łukasz Orłowski/ ola/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24