Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował w środę, że "za nami jest apogeum piątej fali pandemii". W związku z tym skrócone zostanie nauczanie zdalne. Uczniowie klas od 5 do 8 z podstawówek i wszyscy ze szkół ponadpodstawowych wrócą do nauki tydzień wcześniej, niż początkowo zakładano.
- Mamy do czynienia z początkiem końca pandemii - ogłosił na środowej konferencji minister Adam Niedzielski. Jedną z konsekwencji poprawy sytuacji pandemicznej mają być zmiany w obostrzeniach dotyczących edukacji. Niedzielski poinformował o zniesieniu tzw. kwarantanny z kontaktu, która dotąd mocno utrudniała stacjonarną pracę szkół.
- Podjęliśmy decyzję o przyspieszeniu powrotu do nauki stacjonarnej uczniów z klas od 5 do 8 i szkół ponadpodstawowych o tydzień - poinformował obecny na konferencji minister edukacji Przemysław Czarnek. - Wszystkie szkoły, które w drugiej połowie lutego nie będą już na feriach, wrócą do nauki stacjonarnej 21 lutego - dodał. I zwracał uwagę, że to oznacza, że dla części województw, m.in. mazowieckiego cały okres nauki zdalnej będzie wynosił tylko tydzień i dwa dni.
Minister przypominał na konferencji ubiegłoroczne protesty przeciw nauce stacjonarnej, do których doszło pod koniec roku szkolnego 2020/21. Petycję uczniów, którą podpisało wówczas około 600 tys. osób, nazwał "inspirowaną przez opozycję".
- Jestem przekonany, że do końca roku szkolnego, będziemy mogli się normalnie uczyć - stwierdził minister Czarnek.
Szczepień obowiązkowych nie będzie
Ministrowie Niedzielski i Czarnek byli pytani o to, czy nadal rozważane jest obowiązkowe szczepienie nauczycieli. Obaj poinformowali, że już nie ma takich planów. - Szacujemy, że do 85 procent zaszczepienia występuje w środowisku nauczycielskim - mówił minister Czarnek. I dodawał: - To nie tutaj są potrzebne zmiany.
Minister edukacji dodał, że "nie warto podejmować decyzji, która mogłaby doprowadzić do pojawiania się kilkudziesięciu tysięcy wakatów od 1 marca". A tak mogłoby się skończyć wprowadzenie obowiązku szczepień dla nauczycieli.
Pytani, czy to już koniec zdalnej edukacji, Niedzielski i Czarnek zgodnie mówili, że takie są ich priorytety. Choć minister Niedzielski przyznał, że "pandemia wiele razy nas zaskakiwała".
Ledwie zamknęli, już mówili o otwarciu
Nauczanie zdalne dla uczniów od piątej klasy w górę miało trwać do 27 lutego - taką decyzję minister Czarnek ogłosił 25 stycznia. Ale już 1 lutego minister Czarnek poinformował, że możliwe, iż niektórzy będą uczyć się w domach krócej. - Jeśli sytuacja na to pozwoli, będziemy dążyć do tego, żeby skrócić okres nauki zdalnej - powiedział w Polskim Radiu minister edukacji Przemysław Czarnek. Mówił wówczas, że chodzi o pięć województw, które ferie zaczęły jako pierwsze i przez to zdalne nauczanie trwało by u nich najdłużej - aż miesiąc.
We wtorek 8 lutego szef MEiN ocenił w RMF FM, że "sytuacja pandemiczna zmienia się w dobrym kierunku", stąd jest podstawa do zastanowienia się nad skróceniem nauki zdalnej. - Jestem po rozmowach i z panem premierem, i ministrem Niedzielskim. Zobaczymy, jakie będą jutro (w środę - red.) wskaźniki zakażeń - mówił.
W środę przed południem, na konferencji poświęconej nauczycielskim wynagrodzeniom, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz komentował ewentualne jeszcze wtedy decyzje o skróceniu nauki zdalnej: - Chcemy wrócić, ale do szkoły bezpieczniej. Rodzi się pytanie, na jakiej przesłance minister daje takie zapowiedzi, bo wcześniej mówił o końcu lutego - przypominał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock