- Jeśli pan Kaczyński twierdzi, że gdyby PiS doszedł do władzy, to na pewno by tej rury nie było, to ja rozumiem, że myślał o zwycięskiej wojnie z tymi dwoma państwami – skomentował prezydencki doradca Tomasz Nałęcz sobotnie słowa Jarosława Kaczyńskiego o rurociągu Nordstream.
O blokowaniu gazociągu prezes PiS mówił podczas konwencji wyborczej w Szczecinie. - apewniam państwa, że gdyby wybory w 2007 roku wypadły inaczej, to tej rury by tu nie było - stwierdził.
Zdaniem Tomasza Nałęcza prezes PiS się „zagalopował”. - Budowa rurociągu to jest decyzja Niemiec i Rosji. Jeśli pan Kaczyński twierdzi, że gdyby PiS doszedł do władzy, to na pewno by tej rury nie było, to ja rozumiem, że myślał o zwycięskiej wojnie z tymi dwoma państwami – uważa doradca prezydenta.
W sukurs Nałęczowi idzie Paweł Graś (PO), który broni polityki zagranicznej rządu: - Wszystkie instrumenty, które strona polska mogła w UE wykorzystać, żeby do tej budowy i do tej inwestycji zniechęcić, Polska wykorzystała – zapewnił. - Ta rura, jak mówi pan Kaczyński, powstaje, a naszym zadaniem jest, żeby ta rura w żaden sposób nie zakłócała żeglugi w polskich portach. – dodał.
"PiS ma odchylenia w sprawie kontaktów z Rosją"
Także Stanisław Żelichowski (PSL) uważa, że Kaczyński przesadził. - PiS ma jakieś odchylenia w sprawie tych naszych kontaktów z Rosją – ocenił. - A jeżeli dziś tłumaczy, że myśmy powinni kupować rosyjski gaz z Niemiec, wtedy będzie bezpiecznie – przecież wiadomo, że jak kupimy z Niemiec, to jeszcze Niemcy dopiszą marżę i [za rosyjski gaz - red.] biedne polskie społeczeństwo będzie musiało podwójnie zapłacić – przekonywał.
Kaczyńskiego broni Mariusz Błaszczak. - Można odnieść wrażenie, że rząd Donalda Tuska dba wyłącznie o dobrą atmosferę, a nie o realizację celów politycznych, jakie stoją przed naszym państwem. Niewątpliwie takim celem było zablokowanie budowy gazociągu północnego – przekonywał rzecznik klubu PiS.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24