- W ustawie pod hasłem "środki przymusu bezpośredniego" znajduje się czternaście podpunktów. Założenie kajdanków, uderzenia pałką, nawet skorzystanie z paralizatora - wymienia Barbara Grabowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Nie ma w ustawie zapisanej jednak zwykłej, ludzkiej rozmowy. Ale to ona powinna pojawić się przed jakimikolwiek innymi środkami. Bo tak możemy dojść do jakiegoś porozumienia bez użycia siły - mówi.
- Kiedy nie wykonujemy poleceń, policjant może zastosować środki przymusu, chociażby siłę fizyczną. Co do zasady więc wypadałoby dokumenty okazać, kiedy jesteśmy o nie proszeni - twierdzi Barbara Grabowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Odnosi się do filmu z zajść z ulicy Mazowieckiej w Warszawie - tam blisko przed rokiem doszło do awantury między posłem Przemysławem Wiplerem a funkcjonariuszami policji.
Lepiej pokazać dokumenty
Podporządkowanie poleceniom to, zdaniem Grabowskiej, pomoc policjantom w wykonywaniu ich obowiązków. - A podanie dokumentów chroni nas później przed ewentualnymi zarzutami, że stawialiśmy opór, że nie chcieliśmy współpracować - dodaje.
Jak informuje, problem polega na tym, że prawo nie reguluje dokładnie momentów, kiedy policjant może poprosić nas o dokumenty. - A to może rodzić wrażenie, że ich prawo do wymagania dokumentów w każdej sytuacji może rodzić nadużycia - dodaje.
Przedstawicielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka skomentowała też, widoczne na nagraniach, użycie siły wobec posła przez policjanta. - Funkcjonariusz nie może zawsze używać siły. Jest ograniczony prawem. Może uderzyć, jeśli sytuacja zagraża jego zdrowiu czy życiu. Ale znieważanie funkcjonariusza to nie jest jeszcze wystarczająca przesłanka, żeby bić. Pałowanie to nieadekwatny środek reakcji nawet na wulgarne zachowanie - dodaje Grabowska.
Zasada niezbędności i proporcjonalności
Bo, jak mówi, policjantów obowiązuje zasada niezbędności i proporcjonalności. To co robi, musi odpowiadać zachowaniu osoby, w sprawie której dany funkcjonariusz interweniuje. I jeśli uważa, że powinien użyć środków przymusu bezpośredniego, ma zacząć od tych najlżejszych. - Zaczynamy od tych najmniej ingerujących. W ustawie to jest katalog czternastu środków, lista więc jest dość długa. Ale zaczyna się od siły fizycznej. Moim zdaniem, tego nie ma w ustawie, powinno zaczynać się jednak zawsze od ludzkiej rozmowy. Bo tak możemy dojść do jakiegoś porozumienia. Nawiązać kontakt i wytłumaczyć takiej osobie, że ona już kończy zabawę na ulicy i wraca do domu. I na tym powinniśmy zakończyć, siła fizyczna nie wydaje się tu być potrzebna - twierdzi Grabowska.
Ale czasami, jak dodaje przedstawicielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, ani dokumenty nie są okazane, ani chęć powrotu do domu nie jest wykazana, w związku z czym "ta siła fizyczna może okazać się niezbędna".
- I tak policjant może między innymi skorzystać z kajdanek, plastikowej pałki, gazu łzawiącego czy nawet paralizatora. Ale to jest stopniowalne, nie zaczynamy od tych najbardziej ingerujących - zaznacza Grabowska.
Kobieta komentuje też zachowanie posła Wiplera, widoczne na nagraniu. - Złym wyborem jest wkraczanie w interwencję - mówi o tym co wyraźnie widać na monitoringu: kiedy policjant zaczął mówić do kolegi posła, Wipler wstał i podszedł do funkcjonariusza. - Lepiej poczekać z bezpośrednim interweniowaniem. Można próbować zwracać uwagę, mówić: panowie, za daleko się posuwacie. Ale lepiej wyjaśniać sprawę po fakcie, po wylegitymowaniu i spisaniu wszystkiego przez policję - mówi.
Autor: bieru/ja / Źródło: tvn24