- Z wielką ulgą przyjęliśmy ten komunikat o niezwykle skutecznej akcji ratowników. Najniższe ukłony przed profesjonalizmem, odwagą i determinacją - mówił premier Donald Tusk chwaląc akcję ratowników w kopalni "Rudna". Słowa uznania wyraził też wcześniej minister skarbu Mikołaj Budzanowski. - Jesteśmy z was dumni - powiedział.
- Najwyższe uznanie dla ratowników. To, co się stało w Zagłębiu Miedziowym spowodowało, że wszyscy drżeliśmy o to, co tam się może zdarzyć - mówił premier.
Donald Tusk życzył również powrotu do zdrowia górnikom, którzy rano zostali wydobyci na powierzchnię. - Serdeczne życzenia dla wszystkich górników, którzy zostali poszkodowani, na szczęście lekko, żeby jak najszybciej wrócili do zdrowia - przekazał premier.
Już wcześniej szef rządu gratulował biorącym udział w akcji ratunkowej. "Tona miedzi spadła nam z serca. Najwyższe uznanie dla ratowników" - napisał Tusk na swoim profilu na Twitterze.
Akcja wzorcowa
Jak ocenił wcześniej minister skarbu Mikołaj Budzanowski, sytuacja w Zakładach Górniczych Rudna Główna w Polkowicach była poważna. Jednak, jak zaznaczył, wzorowo przeprowadzona akcja ratunkowa, i zimna krew dyrektora kopalni, sprawiły, że górników udało się uratować.
- W ciągu 10 minut, od 22.09, ratownicy znaleźli się przy zawalonym wyrobisku. (...) A w ciągu kilku godzin udało się uratować 18 osób - powiedział minister, dziękując za sprawnie przygotowaną akcję.
Budzanowski zaznaczył, że teraz istotne jest, by zabezpieczyć inne wyrobiska, znajdujące się w pobliżu miejsca zawaliska.
- Odpowiednie działania zostały już podjęte przez dyrektora Laskowskiego - powiedział minister.
Górnicze szczęście
Hubert Wirth, prezes KGHM Polska Miedź, podkreślał, że wpływ na to, iż udało się uratować górników, miała nie tylko sprawna akcja ratunkowa, ale również - jak się wyraził - górnicze szczęście.
- Górnikom udało się skryć w lepszych warunkach. Byli też na przodku, który był lepiej wentylowany, więc nie zabrakło powietrza. I to wszystko doprowadziło do tak pozytywnego rezultatu - powiedział prezes KGHM.
Mirosław Laskowski, dyrektor Zakładów Górniczych Rudna Główna w Polkowicach podkreślał, że najtrudniejszym momentem akcji był moment, kiedy nie było kontaktu z zasypanymi górnikami i nie można bylo do nich dotrzeć.
- Wszystkie drogi dojazdowe, zarówno od kopalni Rudna, jak i kopalni Polkowice-Sieroszowice zostały zasypane na skutek wstrząsu, zerwana została też łączność - powiedział Laskowski, przypominając, że dopiero po 7 godzinach akcji udało się nawiązać kontakt z zasypanymi górnikami.
Dzięki sprawnej akcji 25 ratowników udało się wydobyć spod ziemi 19 górników uwięzionych w kopalni ZG Rudna, należącej do KGHM na głębokości 950 metrów.
Górnicy zostali zasypani po silnym wstrząsie, miał on prawie 5 stopni w skali Richtera. Doszło do niego we wtorek późnym wieczorem.
W momencie wstrząsu w zagrożonym rejonie pracowało 42 górników i natychmiast po jego zakończeniu przeprowadzona została ewakuacja znajdujących się pod ziemią pracowników. W wyniku wstrząsu odcięta została jednak grupa dziewiętnastu osób. Akcja poszukiwawcza, a potem wydobywanie górników trwały ponad siedem godzin.
Autor: MAC/iga,mtom/k / Źródło: tvn24.pl