Pasażerowie samolotu lecącego z Londynu do Łodzi przeżyli spore nerwy, kiedy dowiedzieli się, że w ich maszynę uderzył piorun. Podobny przypadek spotkał świeżo zaprzysiężonego prezydenta Francji Francoisa Hollande'a, gdy leciał do Niemiec. Trafienia piorunem samolotu w powietrzu zdarzają się rzadko, często zauważane są dopiero na ziemi. - Najczęściej samolot jest trafiany z przodu - opisuje kpt. Sławomir Majcher z PLL LOT w rozmowie z reporterem "Polski i Świata".
Lecący samolot porównać można do klatki Faradaya, czyli metalowego ekranu chroniącego przed polem elektrostatycznym. Statek powietrzny zachowuje się jak metalowa puszka, nie przepuszczająca do środka ładunków elektrycznych.
- Z reguły jest tak, że uderzenie pioruna jest z przodu, a gdzieś z tyłu następuje zejście tego ładunku - wyjaśnia kpt. Sławomir Majcher, pilot PLL LOT.
Kiedy uderzy piorun...
Jak szacują eksperci, średnio raz na rok piorun uderza w samolot. Rzadko, ale piloci i tak starają się omijać burze. - Jądro burzy da się ominąć, ale całą chmurę ciężko czasami ominąć - mówi jednak kpt. Robert Nowaczyk, pilot EUROLOT.
Podczas uderzenia pioruna samym pasażerom nic raczej nie grozi, uszkodzeniu ulec mogą jednak urządzenia elektroniczne, których nieprawidłowe funkcjonowanie może utrudnić wylądowanie. - Uszkodzenie czy to kadłuba, czy urządzeń elektronicznych może doprowadzić do tego, że w dalszej części (lotu) zaistnieje niebezpieczna sytuacja - mówi Robert Zawada, były pilot.
Jednak o trafieniu samolotu przez piorun pasażerowie często w ogóle nie wiedzą. Dopiero załoga naziemna może stwierdzić, że do takiego wyładowania doszło. - Najczęściej są takie ślady, jak drobne osmalenia, lekkie uszkodzenie - nakłucie takie - powłok lakierniczych, ślad o średnicy półtora centymetra - opisuje kpt. Sławomir Majcher z PLL LOT.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/sxc.hu