Caritas został przez PiS potraktowany instrumentalnie, to cwaniacki pomysł, żeby w przyszłym roku politycy PiS otrzymali zwrot z podatku - stwierdził poseł PO Mariusz Witczak i poinformował o powrocie "konwoju wstydu". W ten sposób opozycja reaguje na fakt, że pomimo wcześniejszych zapowiedzi, rząd nie zamierza opublikować listy z kwotami pieniędzy, jakie ministrowie rządu Beaty Szydło mieli przekazać na Caritas.
Jak w środę zapewniła rzeczniczka PiS Beata Mazurek, wszyscy zobligowani do przekazania nagród członkowie rządu byłej premier Beaty Szydło zrobili to. Skończyło się jednak na zapewnieniach, bo publicznej listy polityków, którzy oddali nagrody i konkretnych przekazanych kwot, nie ma.
Wraca "konwój wstydu"
Nie dowiemy się w związku z tym, jakie dokładnie kwoty zostały przekazane przez ministrów. - A trzeba pamiętać, że nie mówimy tylko o (nagrodach - red.) 2017 roku, ale też o 2016 roku. Nie ma szans, by to zweryfikować - podkreśla reporter TVN24 Radomir Wit.
Politycy Platformy Obywatelskiej podjęli w czwartek decyzję o powrocie "konwoju wstydu" - kolumny aut, które ciągną na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków PiS i kwotami przyznanych im nagród. Hasło akcji: "Oszukali. Nie oddali pieniędzy Polakom!".
- Caritas został przez PiS potraktowany w sposób instrumentalny, ponieważ jest to cwaniacki pomysł na to, żeby w przyszłym roku politycy PiS otrzymali zwrot z podatku - powiedział poseł PO Mariusz Witczak dodając: - Polski podatnik za tę kombinację PiS-owską zapłaci podwójnie.
Razem z innymi posłami, Marcinem Kierwińskim i Krzysztofem Brejzą, Witczak zorganizował w czwartek konferencję przez siedzibą premiera pod hasłem "oddajcie kasę". - Rozpoczynamy dzisiaj kolejną edycję "konwoju wstydu". To jest akcja informacyjna. Politycy PiS muszą być poddani kontroli społecznej. Dziś będziemy podróżowali z wizerunkami polityków PiS, którzy nie oddali pieniędzy Polakom - oświadczył Witczak.
W ramach czwartkowej akcji po ulicach Warszawy jeździć będą m.in. billboardy z wizerunkiem dziesięciu członków rządu Beaty Szydło (w tym ówczesnych wicepremierów: Mateusza Morawieckiego i Jarosława Gowina, szefa MON Antoniego Macierewicza, szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry czy ministra środowiska Jana Szyszki).
"Nie zostawimy tej sprawy"
Kierwiński zarzucił Prawu i Sprawiedliwości brak transparentności w życiu publicznym. - Ten "konwój wstydu" będzie pokazywał Polakom, że mają władzę, która myśli tylko o własnych interesach, że mają władzę, która chce wyłącznie wyciągać kasę z budżetu państwa. Nie zostawimy tej sprawy - zapowiedział poseł PO.
Brezja zażądał informacji o wysokości nagród w rządzie Beaty Szydło za rok 2016. - Żądamy też ujawnienia, ile wypłacił Jarosław Kaczyński w latach 2006-2007, bo taki patologiczny system drugich pensji wprowadził w swoim rządzie prezes Kaczyński - powiedział polityk PO.
Posłowie Platformy zapowiedzieli, że PO będzie organizować kolejne "akcje informacyjne", dopóki PiS "nie rozliczy się z budżetem państwa".
Zdaniem polityków PO była możliwość, aby pieniądze z nagród dla ministrów nie były przekazywane na Caritas, ale wróciły do Skarbu Państwa. - Zrobiono to na przykład z tymi (nagrodami), które nieopatrznie wypłacono na początku tego, 2018 roku. Ministrowie mówili wtedy, że po prostu cofnęli przelewy - przypomniał Radomir Wit.
"Wszystko zostanie upublicznione"
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek, pytana w środę, dlaczego nie została teraz opublikowana lista polityków, którzy przekazali swoje nagrody, podkreśliła, że osoby te chcą "zachować pełną anonimowość". - Szczególnie te osoby, które część pieniędzy przekazuje na osoby prywatne, a osoby prywatne tego nie chcą - mówiła.
Wcześniej jednak, po ujawnieniu wysokości nagród dla ministrów rządu Beaty Szydło, politycy PiS zapewniali nie tylko o pełnej transparentności ich zwrotu, ale również o ujawnieniu szczegółowej listy na ten temat.
- Absolutnie niczego nie będziemy ukrywać - mówił 5 marca premier Mateusz Morawiecki. - Chcemy zlikwidować wszelkie nagrody, premie dla ministrów. Jestem za jak najdalej posuniętą transparentnością - dodał.
Jacek Sasin, sekretarz stanu w kancelarii premiera, zapewniał 8 kwietnia na antenie TVN24, że "będziemy to wszystko publikować". - Wszystko zostanie upublicznione - mówił pytany o przelewy pieniędzy z nagród do Caritasu.
Kontrowersyjne nagrody
W lutym, w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy (PO), przedstawiono tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Według tabeli, nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów w wysokości od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie. 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł).
Informacja o nagrodach wywołała oburzenie. Opozycja wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Na początku kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu do połowy mają przekazać swoje nagrody na cele charytatywne.
Autor: mm\mtom / Źródło: TVN24, PAP