Wśród materiałów zgromadzonych przez prokuraturę w sprawie księdza Wojciecha G. znajduje się film dokumentujący pedofilskie zachowanie jakiegoś mężczyzny. Na nagraniu nie widać jego twarzy, ale śledczy podejrzewają, że może to być ksiądz G. On sam odmówił nagrania próbki głosu po hiszpańsku. "Fakty" TVN dotarły jednak do archiwalnego zapisu, na którym słychać, jak duchowny mówi po hiszpańsku.
Więcej na stronie "Faktów" TVN Sprawa ks. Wojciecha G. wyszła na jaw w maju 2013 roku. Właśnie wtedy jeden z uczniów dominikańskiej szkoły wyznał nauczycielce, że został zgwałcony przez księdza Alberta - tak nazywano polskiego duchownego, który na Dominikanie prowadził plebanię. Ksiądz przebywał wówczas w Polsce.
Dominikańska prokuratura wszczęła śledztwo.
Na terenie plebanii znaleziono m.in. komputer, w którym było 91 tys. zdjęć pornograficznych z udziałem dzieci i 400 podobnych filmów. Część z nich była ściągnięta z internetu, inne wykonano na terenie plebanii.
Zawartość twardego dysku badano także w Polsce. Biegli nie byli jednak w stanie stwierdzić, czy głos z nagrań jest głosem podejrzanego. Ksiądz odmówił pobrania próbki jego głosu w języku hiszpańskim.
"Fakty" TVN dotarły jednak do nagrania, które może potwierdzić, że to rzeczywiście głos duchownego.
To zapis spotkania księdza z dziećmi przed mszą świętą. Wojciech G. mówi tam po hiszpańsku. Nagranie jest bardzo dobrej jakości i pochodzi z prywatnego archiwum. Prokuratura może je wykorzystać, by porównać próbkę głosu z nagraniem z pedofilskiego filmu.
Oskarżenia o pedofilię
W październiku br. Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciw księdzu Wojciechowi G., w którym oskarżyła go o 10 przestępstw, w tym - obcowania płciowego z małoletnim oraz molestowania.
Za pokrzywdzone prokuratura uznała 8 osób: dwóch obywateli polskich i sześciu dominikańskich. Z ustaleń śledztwa wynika, że dwa czyny ks. G. popełnił w latach 2000-01 w Polsce, a pozostałe - w latach 2009-13 w Republice Dominikańskiej.
Oprócz tego prokuratura zarzuciła duchownemu posiadanie treści pornograficznych z udziałem małoletnich poniżej 15 lat oraz posiadanie bez zezwolenia pistoletu i amunicji. Zarzucone mu czyny zagrożone są karą do 12 lat więzienia, ale w razie skazania za dwa lub więcej przestępstw sąd będzie mógł wymierzyć mu karę łączną w wymiarze do 15 lat.
Duchowny nie przyznał się do zarzutów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Od 19 lutego jest w areszcie. Proces duchownego odbędzie się w Polsce, ale Dominikana rozważa wysłanie swoich obserwatorów.
Autor: eos//gak / Źródło: "Fakty" TVN, tvn24.pl