Antyterroryści ścigający przestępców pomylili mieszkania i wtargnęli do mieszkania niewinnej kobiety. Bez żadnych wyjaśnień rzucili ją na ziemię i nie pozwolili się nawet ubrać. Policja tłumaczy, że dostała sygnał od jednego z informatorów i musiała rutynowo mieszkanie przeszukać.
Nie wiem, czego szukali. Nie pozwolono mi wstać. Powiedziałam, że nie jestem ubrana. W końcu ktoś powiedział, że zaraz mi wszystko wyjaśnią. Pozwolono mi przejść do małego pokoju, ale tam nie miałam nic z odzieży. Polecono mi okryć się firanką Poszkodowana kobieta
Wobec tej kobiety nie użyto środków przymusu bezpośredniego, nie została tutaj zastosowana siła fizyczna, natomiast owszem, polecenia były jednoznaczne, była proszona o to, żeby dostosować sie do nas, wysłuchać poleceń. Mariusz Mrozek ze stołecznej policji
Do incydentu z udziałem antyterrorystów doszło w Warszawie. Policja szukając osób powiązanych ze środową strzelaniną na Pradze Północ, pomyliła adresy - wtargnęła do mieszkania niewinnej kobiety.
Funkcjonariusze obstawili klatkę schodową w jednym z bloków i chcieli przystąpić do wyważenia drzwi mieszkania. Zaniepokojona właścicielka lokalu wpuściła ich do środka. Zamiast jednak słów wyjaśnienia usłyszała "na ziemię". - Natychmiast grupa policjantów wdarła się do mojego mieszkania, przycisnęli mnie do ściany. Padały komendy "na ziemię" i "spokój, policja" - opowiada pokrzywdzona.
- Złapałam za klamkę od wewnętrznej strony drzwi, skuliłam się, przykucnęłam i zaczęłam krzyczeć "Boże, co się stało!?" - mówi z płaczem.
Przyznaje, że jeszcze zanim funkcjonariusze weszli do jej mieszkania, widziała ich na klatce schodowej. Według niej, mieli kominiarki i napisy "policja" na ubraniu.
"Czułam się upodlona"
- Nie wiem, czego szukali. Nie pozwolono mi wstać. Powiedziałam, że nie jestem ubrana. W końcu ktoś powiedział, że zaraz mi wszystko wyjaśnią. Pozwolono mi przejść do małego pokoju, ale tam nie miałam nic z odzieży. Polecono mi okryć się firanką - mówi poszkodowana. - Okręciłam się nią. Czułam się jednak upodlona - dodaje.
Policja twierdzi, że pomyłki nie było i nie ma sobie nic do zarzucenia, a przeszukania odbyły się również w kilku innych lokalach.
"Przeprosiliśmy kobietę"
Jak powiedział asp. Mariusz Mrozek ze stołecznej policji, wobec kobiety nie zastosowano siły fizycznej, chociaż była proszona o stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy. - Co ważne, policjanci nie wtargnęli do mieszkania, kobieta sama otworzyła im drzwi. Natychmiast po zakończeniu sprawdzenia mieszkania dowodzący akcją przeprosił właścicielkę - mówi Mrozek.
Kobieta nadal jest jednak w szoku i chce złożyć skargę. Domaga się odszkodowania.
Policjantom w piątek udało się zatrzymać osobę związaną ze strzelaniną na Pradze. Według śledczych, ustalenie uczestników strzelaniny to kwestia godzin.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24