We wtorek gośćmi porannej rozmowy w TVN24 byli Kacper Sulowski, dziennikarz "Czarno na białym", i Jan Kunert, dziennikarz Konkret24 - autorzy cyklu reportaży "Na bogato", przedstawiającego kulisy funkcjonowania Polskiej Fundacji Narodowej, powołanej na początku rządów PiS w 2016 roku i działającej do dziś. Dziennikarze dotarli do informatorów, którzy opowiedzieli im o realiach pracy w Fundacji, oraz do dokumentów ujawniających, na co i ile pieniędzy wydawała PFN – w tym na pensje i przywileje członków jej władz.
Wszystkie materiały z cyklu obejrzysz i przeczytasz w TVN24+.
Ponad 600 milionów na Polską Fundację Narodową.
- Przez osiem lat funkcjonowała (PFN - red.) jak oblężona twierdza, jak coś, do czego nie można się dostać, do czego nikt nie ma dostępu z zewnątrz - mówił Kacper Sulowski. - Po ośmiu latach dopiero udaje się powoli kruszyć ten lód i docierać do informacji komu, na co i ile płaciła Polska Fundacja Narodowa - kontynuował.
- Polska Fundacja Narodowa na 10 lat istnienia miała zagwarantowane ze spółek ponad 600 milionów złotych, z czego wydała już ponad 400. Więc mówimy tutaj o kwocie rzędu pół miliarda złotych ze spółek Skarbu Państwa, de facto naszych pieniędzy - mówił natomiast Jan Kunert. Jak tłumaczył, pieniądze rozchodziły się na przeróżne inicjatywy. Wśród nich wyróżnił chociażby współpracę z amerykańską firmą PR-ową, na którą wydano 27 milionów złotych. - Duży strumień pieniędzy zasilał prawicowe media. Tutaj głównie mowa o Telewizji Republika, gdzie przelano ponad 8 milionów złotych - wymieniał Kunert.
- Pełny przekrój, a właściwie z tego uzysk chyba żaden - ocenił dziennikarz Konkret24. - I oprócz tego, że te wielkie miliony płynęły w stronę projektów, stowarzyszeń, fundacji, mediów przyjaznych władzy, no to oczywiście też zarząd i dyrektorzy w Polskiej Fundacji Narodowej nie robili tego za darmo - dodał Sulowski.
"Na bogato". Jak władze PFN dysponowały publicznymi środkami?
Dziennikarze szczególnie przyjrzeli się postaci prezesa Polskiej Fundacji Narodowej, Maciejowi Świrskiemu, późniejszemu przewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ich uwagę zwróciły między innymi jego wydatki ze służbowej karty PFN.
- Jak sprawdziliśmy przez kilka lat, gdy był najpierw w zarządzie Polskiej Fundacji Narodowej, a później był jej pełnomocnikiem, wydał ponad 400 tysięcy złotych ze służbowej karty - mówił Jan Kunert. Jak tłumaczył wydatki prezesa obejmowały między innymi pobyty w czterogwiazdkowych hotelach, sprzęt elektroniczny kupowany w USA czy transatlantyckie loty biznesklasą.
Poza środkami ze swojej służbowej karty, Maciej Świrski dysponował także wysokim wynagrodzeniem. - Miał taki zapis w umowie, że zarabia średnie cztery krajowe. Stąd jego pensja, kiedy odchodził już do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, wynosiła miesięcznie około 25 tysięcy złotych. I mimo takiej pensji, jako pełnomocnik do spraw międzynarodowych, służbową kartą, a więc pieniędzmi pochodzącymi ze spółek Skarbu Państwa, opłacał nawet napiwki w restauracjach - dodał Kacper Sulowski. Mówił również, że członkowie zarządu fundacji mieli pobierać wynagrodzenia w wysokości ponad 40 tysięcy brutto.
- Z tego wszystkiego wyłonił nam się taki "na bogato" styl zarządzania w Polskiej Fundacji Narodowej - skomentował.
Autorka/Autor: ms/ft
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP