Nie można powiedzieć, że kilka absolutnie niedopuszczalnych transparentów czy okrzyków powinny zmącić ogólny obraz tego, w jaki sposób dzień niepodległości był obchodzony - odpowiedział wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki, pytany o sobotni marsz narodowców.
- Niepodległość jest dla mnie świętą sprawą - tak odpowiedział Morawiecki na pytanie o sobotni marsz zorganizowany przez środowiska narodowe. Zdaniem wicepremiera "11 listopada i świętowanie dnia niepodległości (...) jest rzeczą śmiertelnie poważną, zarazem też bardzo radosną, która nie powinna być mącona przez żadne wydarzenia niewłaściwe".
- Polski rząd odcina się od wszelkiego rasizmu i nigdy tego nikt nie kwestionował. To, co teraz się dzieje, jest bardzo niezasłużoną próbą zdeprecjonowania, zdezawuowania tego marszu - mówił.
- Apeluję do wszystkich, którzy "robią z igły widły" i dmuchają ten balon, żeby tak nie robić" - wskazał.
- Widziałem wielki marsz, który był bardzo pięknym, niepodległościowym marszem - przekonywał Morawiecki.
"Stonujmy nastroje"
Wicepremier podziękował "wszystkim tym, którzy w sposób piękny, radosny, biało-czerwony chcieli uczcić tę niepodległość". - Wyrażam też ogromny żal z powodu tego, że gdzieś kilka lat temu nawet tak wielki dzień był przyczynkiem dla ówczesnych sprawujących władzę, żeby atakować uczestników Marszu Niepodległości - powiedział. Przypomniał, że wtedy PiS, jako główna wówczas partia opozycyjna, zdecydowało się na przeniesienie części obchodów dnia niepodległości do Krakowa. Jednak - jak dodał - te marsze są kontynuowane, są "bardzo wielkie i bardzo ważne w świadomości".
Morawiecki dodał też, że podpalenia domów dla uchodźców w Niemczech czy we Francji nie świadczyły o tym, że kraje te są "ogarnięte jakimś niezdrowym, niedobrym uczuciem, absolutnie niedopuszczalnym uczuciem rasistowskim".
- Tak samo i dzisiaj nie można powiedzieć, że kilka absolutnie niedopuszczalnych transparentów czy okrzyków, powinny zmącić ogólny obraz tego, w jaki sposób dzień niepodległości był obchodzony - ocenił wicepremier.
Podkreślił, że chciałby, żeby "dzień niepodległości był obchodzony w sposób bardzo podniosły, też radosny, ale bardzo solidarny". - Mam nadzieję, że na setną rocznicę odzyskania niepodległości stać będzie całą naszą klasę polityczną, ale też klasę społeczną, w rozumieniu wszystkich aktywnych grup społecznych reprezentujących różne nurty i różne wrażliwości, żebyśmy wspólnie świętowali ten dzień niepodległości - powiedział.
- Stonujmy nastroje, cieszmy się tym, co było bardzo piękne, a pracujmy nad tym, żeby było to również obchodzone przez wszystkich nasze święto państwowe - podsumował wicepremier.
"Taka sytuacja nie powinna się wydarzyć"
- Święto Niepodległości to było piękne święto, ale rzeczą bezdyskusyjną jest, że taka sytuacja jaka miała miejsce w Warszawie nie powinna się wydarzyć. Z takimi transparentami nikt nie powinien się pojawić - powiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek. - Jednak w demokratycznym państwie nikt nie jest w stanie w tłumie 60 tysięcy ludzi kontrolować transparentów - zaznaczyła Mazurek. Jak dodała, nie ma wątpliwości, iż "takie hasła, jakie były widoczne na niektórych transparentach szkodzą Polsce". - W tym kontekście to było działanie prowokacyjne. Niestety pan Schetyna swoim zachowaniem w tą prowokację przeciwko Polsce się wpisuje. Jego wypowiedź obciążająca Prawo i Sprawiedliwość jest absolutnie nieuprawniona i skandaliczna. To przejaw jakiejś dziwnej paranoi, która karze mu wszystko kojarzyć z PiS - oświadczyła.
Mazurek dodała też, że PiS od wielu lat obchodzi Święto Niepodległości w Krakowie i tak też było tym razem.
Nowoczesna składa zawiadomienie do prokuratury
W sobotę pod hasłem "My chcemy Boga" ulicami Warszawy przeszedł marsz narodowców. Policja szacuje, że uczestniczyło w nim około 60 tys. osób. Manifestujący nieśli różne transparenty, jedna z grup także takie z radykalnymi hasłami: "Biała Europa", "Europa tylko dla białych" czy "Wszyscy różni, wszyscy biali".
W poniedziałek przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru poinformował, że jego partia składa do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez organizatorów marszu. Według polityków Nowoczesnej podczas marszu propagowano faszyzm i nawoływano do nienawiści na tle rasowym. Z kolei szef PO Grzegorz Schetyna ocenił, że w sobotę w Warszawie i Wrocławiu "Polska miała twarz agresji, ksenofobii i nazizmu". Według Schetyny odpowiedzialni za to są PiS i Jarosław Kaczyński oraz ich, jak określił, "polityka nienawiści". Lider PO zaapelował również, by premier i prezes PiS odcięli się od sobotnich wydarzeń. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki na poniedziałkowej konferencji prasowej w Warszawie powiedział, że podczas Marszu było kilka transparentów rasistowskich, haniebnych, które powinny być oceniane pod kątem ewentualnej odpowiedzialności karnej. Jego zdaniem te hasła nie powinny przesłaniać idei całego marszu, a w przyszłości powinno się zrobić wszystko, żeby podczas marszu "nie było już prowokatorów".
Autor: js/sk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Jacek Turczyk