Wypadek, w którym zginął 23-letni kibic Falubazu Zielona Góra potrącony przez policyjny radiowóz prawdopodobnie nie został zarejestrowany przez kamery monitoringu. - Nie obejmują one terenów przyległych do stacji paliw. Być może miejski monitoring da odpowiedź na pytanie, kto był sprawcą pobicia dwóch policjantek - stwierdził Grzegorz Szklarz z prokuratury okręgowej w Zielonej Górze. W trakcie zamieszek, w których ucierpiało 16 policjantów w kierunku napastników wystrzelono z broni gładkolufowej 155 razy.
Do zamieszek doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek po fecie z okazji wygranej zielonogórski Falubaz żużlowego mistrzostwa Polski. Kiedy grupy kibiców rozchodziły się do domów jeden z nich został potrącony przez nieoznakowany radiowóz. Według części świadków policjanci jechali za szybko, wg. innych przepisowo i zaraz po potrąceniu zaczęli udzielać rannemu pomocy. Niestety bezskutecznie. Rozwścieczony tłum obrzucił policję m.in. kamieniami i zaczęły się regularne zamieszki. Prokuratura prowadzi śledztwo.
Tragiczny wypadek
Zmarły w wyniku zderzenia z radiowozem 23-latek to mieszkaniec Zielonej Góry, ojciec 5-letniego dziecka. Prokuratura podała, że według świadków mężczyzna przebiegając przez ulicę rozmawiał przez telefon komórkowy. Zdaniem prokuratorów to mogło spowodować, że nie zauważył nadjeżdżającego auta. Radiowozem kierował policjant z sześcioletnim stażem służby. Był trzeźwy.
Sekcja zwłok ofiary wykazała, że pieszy zmarł wskutek rozległych obrażeń głowy spowodowanych zderzeniem z samochodem. Po przesłuchaniu wszystkich świadków zostanie przeprowadzona rekonstrukcja wypadku. Sprawdzone będzie też czy kibic, który zginął, był pod wpływem alkoholu.
155 kul, "wszystkie w powietrze"
Zniszczone zostały nie tylko policyjne radiowozy, ale też inne auta. Wybijano witryny sklepów, zdemolowana została pobliska stacja benzynowa. W trakcie opanowywania tłumu policja użyła m.in. armatki wodnej, gazów łzawiących i broni gładkolufowej. Z tej ostatniej w kierunku tłumu wystrzelono 155 razy. Strzelało 6 policjantów i prokuratura dodała, że za każdym razem "w powietrze".
- Z wstępnych szacunków wynika, że policja poniosła straty w wysokości ok. 130 tys. zł. Właściciel salonu samochodowego, którego auta zostały uszkodzenie, wycenił swoje straty na ok. 60 tys. zł. To jednak nie końcowy bilans, bo uszkodzonych jest jeszcze kilka samochodów prywatnych i wiaty przystankowe - wyliczył rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny.
Złamana szczęka i wstrząs mózgu
W wyniku zamieszek pokrzywdzonych zostało 16 funkcjonariuszy. Najciężej ranne są dwie policjantki ruchu drogowego. Jedna z nich została kopnięta w twarz i ma obrażenia szczęki. Po opatrzeniu mogła wrócić do domu, ale czeka ją długie leczenie. Druga przebywa w szpitalu. Została uderzona w głowę przedmiotem rzuconym z tłumu. Początkowo podejrzewano, że ma pękniętą czaszkę, ale badania wykazały, że kość jest cała. Kobieta doznała jednak poważnego wstrząśnienia mózgu.
Apele o spokój
W związku z wydarzeniami w Zielonej Górze premier Donald Tusk skrócił wyborczą wizytę w Katowicach, by w Warszawie spotkać się z szefostwem policji i MSWiA. Szef rządu złożył kondolencje rodzinie tragicznie zmarłego mężczyzny i wyraził solidarność z policjantkami rannymi w czasie zajść.
Premier powiedział, że to był dramatyczny, tragiczny w skutkach, ale "typowy wypadek". - To, co działo potem, nie może znaleźć żadnego usprawiedliwienia - dodał i ocenił: - Policja użyła środków przymusu adekwatnie do potrzeby.
Prezydent Bronisław Komorowski wyraził przekonanie, że tego rodzaju wydarzenia, jak te w Zielonej Górze, będą skutecznie powstrzymywane i zwalczane w imię autorytetu państwa, i szacunku obywateli do państwa i jego funkcjonariuszy. Prezydent, który uczestniczył w inauguracji roku akademickiego w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, mówił, że wydarzenia z Zielonej Góry są właściwym momentem, aby powiedzieć o potrzebie kształtowania postaw obywatelskich.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził tymczasem, że nieszczęśliwy wypadek nie powinien być przedmiotem kampanii wyborczej.
Prezydent Zielonej Góry powołał sztab kryzysowy do monitorowania sytuacji w mieście po nocnych zamieszkach. - Śmierć kibica to tragiczna wiadomość. Łączę się w bólu z rodziną i bardzo proszę mieszkańców Zielonej Góry o zachowanie spokoju - zaapelował Janusz Kubicki.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN, fot. Lech Muszyński/PAP