Politycy PiS się nie spodziewali, że przegrają wybory. Teraz boją się konsekwencji, które będą ponosić - mówiła w TVN24 wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska. Jak dodała, na pierwszym posiedzeniu Sejmu "prawa strona sali była ponura, momentami przestraszona i ten strach próbowała przykryć agresją".
Monika Wielichowska, wicemarszałkini Sejmu z Koalicji Obywatelskiej, gościła w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24. Na początku rozmowy powiedziała, że w odróżnieniu od Elżbiety Witek, która chciała, by mówić o niej "pani marszałek", czy "pani wicemarszałek", nie przeszkadza jej forma "wicemarszałkini". - Obie formy są poprawne, na żadną się nie obrażam. Nie powinno to irytować - dodała.
Wielichowska: prawa strona sali była ponura, momentami przestraszona
Wielichowska mówiła między innymi o dwóch dniach pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji. - Tamta (prawa - red.) strona sali była ponura, momentami przestraszona i ten strach próbowała przykryć jakąś agresją. To chyba tak będzie wyglądać przez najbliższy czas - powiedziała.
- Oni się nie spodziewali, że przegrają wybory, a teraz boją się konsekwencji, które będą ponosić. Musi przyjść czas rozliczeń - podkreśliła wicemarszałkini.
Komentując emocjonalne wystąpienie ministra sprawiedliwości, stwierdziła, że "Zbigniew Ziobro będzie jedną z pierwszych osób, która będzie skutecznie rozliczana". - Musimy tylko poczekać aż się uformuje nowy rząd, a ministrowie wejdą do ministerstw. Musimy tę pracę zacząć od audytów - podkreśliła.
- Wydaje mi się, że Prawo i Sprawiedliwość nie było przygotowane do zderzenia z rzeczywistością, na to, że przegrywają nagle głosowania, a wygrywa je koalicja, która już się przecież na naszych oczach utworzyła - dodała.
Wielichowska: Duda nie wyszedł z partyjnych butów. A szkoda
Wielichowska powiedziała też, że "prezydent Andrzej Duda powierzył Mateuszowi Morawieckiemu misję nie do spełnienia" i ten nie będzie w stanie stworzyć swojego rządu. - Rząd utworzy się z demokratycznej opozycji. Jesteśmy gotowi do przejęcia odpowiedzialności i do rządzenia - zadeklarowała.
Jak dodała, "prezydent bierze na siebie odpowiedzialność za to, że cały czas nie ma nowego rządu". - Nigdy nie spodziewałam się czegoś dobrego po Andrzeju Dudzie. On zawsze zerkał w stronę Nowogrodzkiej, w stronę Kaczyńskiego i nigdy nie wyszedł z tych butów partyjnych, z butów PiS-u - stwierdziła.
- A szkoda, bo miał teraz okazję i mógł spojrzeć w stronę wyborczyń i wyborców, którzy powierzyli rolę tworzenia rządu demokratycznej opozycji - zaznaczyła.
Wielichowska: najbliższe premierowi ministerstwa będą przyporządkowane politykom KO
Posłanka KO nie chciała podać nazwisk przyszłych ministrów w rządzie Donalda Tuska. - Przyjdzie na to czas. Bliższy, niż dalszy. Poczekajmy, zostawmy tę informację naszym liderom - mówiła.
- Myślę, że najbliższe premierowi ministerstwa będą przyporządkowane politykom Koalicji Obywatelskiej - dodała.
Dopytywana, czy chodzi o ministerstwa aktywów państwowych, spraw wewnętrznych i zagranicznych, odparła: - Może się tak zdarzyć.
Wielichowska: będziemy szukać możliwości, by to bezpieczeństwo kobiet stało się realne
Wicemarszałkini mówiła też o dwóch projektach dotyczących aborcji, które złożyła już w Sejmie Lewica. - Najpierw muszą się ukonstytuować komisje, na najbliższym posiedzeniu będziemy się tym zajmować. Marszałek Hołownia zapowiedział, że nie będzie sejmowej zamrażarki, więc myślę, że te projekty niezwłocznie zostaną przekazane pod obrady Sejmu, a potem zaraz do komisji - powiedziała.
- W 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej jest aborcja do 12. tygodnia. Ona musi być legalna, bezpieczna i dostępna. Będziemy szukać możliwości, by to bezpieczeństwo kobiet stało się realne - zapowiedziała.
Zaznaczyła jednak, że najpierw nowa większość sejmowa "zajmie się dekryminalizacją". - Tu jest szansa, bo jest porozumienie wszystkich koalicjantów. Musimy sprawić, żeby lekarze nie bali się ratować kobiet - podkreśliła.
POSŁUCHAJ PODCASTU: Barbara Nowacka o "uwolnieniu kobiet"
Wielichowska: praca w parlamencie powinna być transparentna dla mediów
Wielichowska była też pytana, czy opowiada się za otwarciem kuluarów Sejmu dla dziennikarzy. Kuluary to część korytarza okalającego salę obrad.
- I tak już mają państwo większą swobodę, taką, jakiej nigdy nie powinniście stracić. O tym będziemy rozmawiać w ramach prezydium Sejmu - odpowiedziała.
- Same kuluary? Tam, gdzie wchodzimy na salę? Nie jestem do tego przekonana. To jest chyba jedyny moment, kiedy parlamentarzyści mogą mieć dostęp do swoich skrytek pocztowych, dostęp do tej tylnej części - przekonywała.
Podkreślała jednak, że "jedno jest pewne: praca w parlamencie, nasza praca, powinna być transparentna dla opinii publicznej i dla mediów". - To, które elementy Sejmu będą otwarte, a które zamknięte, to jest jeszcze do rozmowy - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24