Ministerstwo Obrony Narodowej podpisało umowy na dostarczenie nowych okrętów dla Marynarki Wojennej. Chodzi o dwa niszczyciele min typu Kormoran i okręt ratowniczy typu Ratownik. To ostatnie zapowiedziane duże tegoroczne kontrakty na dostawy sprzętu dla wojska. Analiza Macieja Kucharczyka.
Od dawna nie podpisywano umów na tyle nowych okrętów dla Marynarki Wojennej. Na dodatek wszystkie trzy jednostki zostaną zbudowane w polskich stoczniach i w znacznej mierze przez polskie firmy. Choć to istotne osiągnięcie, pozostaje wiele do zrobienia. Zamówione okręty nie należą do tych, które stanowią o podstawowej sile floty.
Kormoran ciąg dalszy
Umowa na niszczyciele min była wyczekiwana od dawna. To kontynuacja programu Kormoran, w ramach którego zbudowano dotychczas prototypowy okręt o takiej samej nazwie. Oficjalnie przyjęto go do służby w listopadzie. Od początku zakładano zakupienie trzech, jednak MON deklarowało, że czeka z podpisaniem umowy na dwie seryjne jednostki do ostatecznego zakończenia prób prototypu. Kolejne kormorany, podobnie jak pierwszego, będzie budować prywatna gdańska stocznia Remontowa Shipbuilding. Współpracuje z szeregiem innych firm, dostarczających wyposażenie.
Nie podano szczegółów umowy poza tym, że oba okręty i "pakiet logistyczny" (najpewniej oznacza to wsparcie w eksploatacji w postaci części zamiennych, serwisu itp.) mają kosztować podatników 1,1 miliarda złotych. Pierwszy okręt ma trafić w ręce marynarzy na początku 2020 roku, a drugi pod koniec 2021 roku. Program Kormoran jest jednym z pozytywnych przykładów modernizacji polskiego wojska. Umowę na jego stworzenie zawarto jeszcze za rządów PO, w 2013 roku. Budowa przebiegła bez większych poślizgów (choć późniejsze testy były dłuższe o prawie rok, niż zakładano), siłami polskiego przemysłu i nie doszło do przekroczenia kosztów. Efektem jest nowoczesny okręt, z którego MW, przynajmniej oficjalnie, jest zadowolona. Dwa kolejne kormorany mają się nieco różnić od prototypu. Najbardziej widoczną zmianą ma być zamontowanie na jego pokładzie dziobowym armaty kalibru 35mm o nazwie Tryton, które jest tworzone przez koncern Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ). Prace nad nową bronią zaczęto później niż nad okrętem, więc nie zdążono jej umieścić na ORP Kormoran, który ma nieco już zabytkowy system Wróbel II oparty na radzieckim działku kalibru 23mm. Kiedyś ma zostać wymieniony, ale najpierw Tryton ma trafić na dwa seryjne okręty.
Nowe okręty ratownicze
Umowa na okręt Ratownik nie jest kontynuacją, ale zupełnie nowym przedsięwzięciem. Głównym wykonawcą jest PGZ, dla której będzie to pierwsze wejście w świat budowy okrętów. Do tej pory należące do grupy firmy były podwykonawcami. Teraz mają stworzyć okręt samodzielnie, od podstaw. Nie poinformowano, jaka konkretnie stocznia ma budować okręt. PGZ jest właścicielem gdyńskiej stoczni Nauta i przejmuje znajdującą się od lat w stanie upadłości gdyńską Stocznię Marynarki Wojennej. Okręt Ratownik i jego "pakiet wsparcia logistycznego" będą kosztowały podatników 750 milionów złotych. Jednostka ma trafić do MW planowo pod koniec 2022 roku. Umowa zawiera opcję na kolejny okręt. Jego zamówienie będzie najpewniej zależeć od tego, jak pójdzie budowa pierwszego. Obecnie MW ma dwa większe okręty ratownicze, wyspecjalizowane w udzielaniu pomocy okrętom podwodnym - ORP Piast i ORP Lech. Oba pochodzą z pierwszej połowy lat 70. i choć przeszły modernizację, to ich wymiana jest sprawą coraz bardziej pilną. Nie są to okręty bojowe, ale pomocnicze. Mają na pokładzie różnorodne wyposażenie ratunkowe, które ma pozwolić na udzielenie pomocy marynarzom z okrętu podwodnego, kiedy ten na przykład ulegnie awarii i osiądzie na dnie.
Sukces, ale zostaje wiele do zrobienia
Obie umowy podpisano niemal w ostatnim możliwym terminie, który pozwoli je zaliczyć do tegorocznego budżetu MON i wypłacić zaliczki producentom (według prawa to 33 procent wartości umowy, czyli w tym przypadku około 600 mln złotych). Dzięki temu ministerstwo wykona swój cel, czyli wyda całe pieniądze przeznaczone na modernizację. Obecny na uroczystości podpisania umów wiceminister Bartosz Kownacki podkreślał to w środowym wystąpieniu. Polityk skrytykował też poprzednią władzę i kierownictwo MON. - Odbudowujemy polską marynarkę, ona przez lata była zapomniana, przez lata tam były duże problemy. Odbudowujemy też polski przemysł stoczniowy. To jest pokazanie, że my potrafimy przelać w czyn, to co mówiliśmy - stwierdził. Warto jednak pamiętać, że program Kormoran zapoczątkowano w 2013 roku za rządów PO. Niezależnie od sukcesu, jakim jest podpisanie umów na trzy nowe okręty, to nie są one tymi najważniejszymi, na jakie od lat czekają marynarze. Wbrew zapowiedziom MON nie udało się do końca roku zdecydować, kto ma dostarczyć Polsce nowe okręty podwodne Orka. Programy budowy okrętów nawodnych Miecznik i Czapla zostały w praktyce zamrożone i odsunięte gdzieś na lata 20. Bez silnej obstawy kormorany czy ratowniki będą praktycznie bezbronne podczas wojny.
Autor: Maciej Kucharczyk//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24