Skąd wziąć pieniądze na obniżkę akcyzy na benzynę? Prezes PiS zaproponował: a może tak z gabinetów politycznych? - przecież Polska się nie zawali jak ich nie będzie - mówi Jarosław Kaczyński i odsyła do projektu ustawy PiS, który leży w sejmie już dwa lata. Ma skończyć z partyjniactwem, kolesiami i dać pół miliarda złotych oszczędności.
To nieco zaskakujące ale wychodzi na to, że prawie nikt nie jest przeciwny propozycji Jarosława Kaczyńskiego. Choć nie wszyscy są tak radykalni jak on. Mówią raczej o ograniczeniu.
- Jeżeli jakaś partia wygrywa, to bierze tez odpowiedzialność polityczną. Takie wsparcie jest potrzebne, ale nie mogą to być rzesze ludzi, czy tabuny, czy miejsca do zatrudnienia - podkreśla Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). A taki właśnie zarzut postawił wczoraj prezes PiS.
Nie tylko minister
Co ciekawe, gabinet polityczny może mieć nie tylko minister. W Polsce jest prawie dwa i pół tysiąca gmin a samorządy tez mają prawo do swoich gabinetów - w zależności od wielkości mogą one liczyć od 3 do 7 osób. To armia ludzi, która miałaby zostać rozwiązana.
Pomysł zdecydowanie nie podoba się Waldemarowi Pawlakowi, wicepremierowi i ministrowi gospodarki. - Skończmy z tą hipokryzją taniego państwa bo to jest popelina, można polikwidować wiele, tylko ile stracimy z tego tytułu - mówi. Zapomina przy tym, że w 2009 r. Jarosław Kalinowski proponował podobne rozwiązanie, jak ostatnio PiS.
Niezmienność poglądów
Z kolei niezmiennie od 2008 roku potrzebę likwidacji gabinetów politycznych widzi SLD. I mówi, że kiedyś było inaczej. - W czasach rządów SLD w gabinetach politycznych były po trzy, dwie osoby, a w tej chwili jest po piętnaście. Trzeba to oczywiście najlepiej zlikwidować - twierdzi Ryszard Kalisz.
Prawo i sprawiedliwość swój projekt nowelizacji ustawy likwidujący gabinety polityczne złożyło w marcu 2009 roku. Według uzasadnienia zwolnienie kilkunastu tysięcy pracowników politycznych dałoby pół miliarda oszczędności rocznie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN, fot: sxc.hu