Misiak obrażony - pozwie PiS za  spot

Czy to dopiero początek kłopotów partii Jarosława Kaczyńskiego? Rzecznik rządu i polityk PO Paweł Graś powiedział w piątek wieczorem w TVN24, że choć jego partia na spoty pojedynkować się nie będzie, to nad treścią "reklamówki" do porządku dziennego nie przejdzie. - Spot jest właśnie analizowany przez prawników, a także przez osoby w nim wymienione. W poniedziałek rozstrzygnie się, czy w związku z tym spotem będzie przeciwko PiS pozew - zaznaczył rzecznik.

Misiak pozywa

Tak długo jednak nie będzie trzeba czekać, bo pierwsze reakcje "osób wymienionych" już są. Były senator PO Tomasz Misiak, który jest jednym z "czarnych bohaterów" spotu zapowiedział, że w poniedziałek złoży pozew przeciwko PiS i będzie domagał się zawieszenia emisji filmu. - Zażądam zaprzestania używania kłamliwych argumentów i mam nadzieję, że polski niezawisły sąd zablokuje (emisję spotu), ponieważ jest taka możliwość w prawie, żeby zabezpieczyć powództwo - mówił polityk w Polsacie News.

I straszy, że zażąda odszkodowania

Jedna ze "scen" pisowskiego spotu rozgrywa się w stoczni. Na ekranie widzimy wodowanie statku i płaczącego stoczniowca. - Rząd PO likwiduje polskie stocznie, zwalnia ludzi, ale firmie Misiaka załatwia zlecenie na grube miliony - mówi lektor. W tym momencie przy zdjęciu senatora pojawia się czerwony prostokąt z napisem "48 milionów złotych z rządowego kontraktu".

- Ta informacja jest kłamstwem. Firma, w której mam akcje (Work Service), dostała z tego budżetu 48 mln zł zaledwie możliwość wykorzystania dwudziestu paru procent. Na końcu wycofała się z projektu i w ogóle nie jest jego beneficjentem - podkreślał senator. Zaznaczył, że jeżeli sąd nie zdecyduje się zablokować emisji spotu PiS, on zażąda odszkodowania od partii.

Źródło: PAP