Zawód ratownika medycznego jest trudny, to sytuacje fizycznie straszne i psychicznie nieciekawe - mówił w TVN24 Mirosław Baka. Aktor, który w przeszłości przez niecały rok był ratownikiem, dodał w rozmowie z Piotrem Jaconiem, że jednocześnie to "niesłychana szkoła" dla artysty. - Gdyby każdy aktor przed wejściem w ten zawód doświadczył czegoś takiego, jak ratownicy doświadczają właściwie każdego dnia swojej pracy, to by bardzo wzbogaciło jego bibliotekę doświadczeń – dodał.
Mirosław Baka wspomina, że ostatni raz na scenie pojawił się 11 marca. – Grałem poza Gdańskiem, wróciłem i miałem następnego dnia mieć próbę i spektakle, ale się dowiedziałem, że nie pracujemy, że nasza działalność została zawieszona – mówił w TVN24.
"Są dni, kiedy potrafię się tym cieszyć, a nawet zachwycać"
Zwracał uwagę, że aktor, który dużo gra – zaskoczony informacją o nagłym wstrzymaniu pracy – „najpierw siedzi zaszokowany i zupełnie nie wie, co robić”. – Dla mnie to był szczególny szok. Żadnych obowiązków nagle człowiek nie ma. Nagle zostałem zwolniony z pracy. Nagle zostałem emerytem. Zaczynamy ćwiczyć emeryturę, jak to jest, kiedy się nie ma obowiązków – mówił w rozmowie z Piotrem Jaconiem.
- Są takie dni, kiedy potrafię się tym cieszyć, a nawet zachwycać, że jest bezruch, spokój i w pewnym sensie odpoczynek. Ale są i takie dni, kiedy znowu czegoś mi potrzeba, za czymś chodzę, czegoś szukam – podkreślał.
Aktor mówił, że jak każdy wymyśla sobie najróżniejsze zajęcia. – Staram się być optymistą, że minie jeszcze miesiąc czy półtora miesiąca i wrócimy wszyscy do pracy, że powoli koło zamachowe naszych działań teatralnych i filmowych zacznie wracać do normy – przyznał.
Zdaniem Mirosława Baki najbliższe miesiące, a nawet lata będą inne. – Już nic nie będzie takie samo. Jak zdarzy mi się przejść do sklepu, to samego mnie to dziwi, jak szybko zostaliśmy nauczeni do omijania się, do (pilnowania) strefy bezpiecznej – zwracał uwagę aktor. – Te miesiące ćwiczenia odosabniania coś w nas zostawią – dodał.
"To zostawiło we mnie bardzo duży ślad"
Mirosław Baka mówił, że niecały rok pracował jako ratownik medyczny. – Miałem 19-20 lat wtedy. To była ucieczka przed pójściem do wojska – wyjaśniał. Dodał, że to jest bardzo trudna praca.
- Teraz to jest tak trudna, że ja już nie umiem sobie tego wyobrazić. Mnie to wtedy nie dotknęło. Były trudne sytuacje, były zawały serca, jakieś szalone porody, wypadki, nagłe zgony, ale ja nie przeżyłem sytuacji izolacji i zarażenia się od kogoś i innego medycznego działania – mówił Mirosław Baka. - Jak teraz to obserwuję u tych ludzi, jestem pełen podziwu – dodał.
Aktor przyznał, że branie udziału w interwencjach medycznych bardzo wpływa na człowieka. – Gdy mnie o to pytano w wywiadach, podkreślałem, że to jest niesłychana szkoła dla aktorów – stwierdził. – W tym znaczeniu, jak powiedział kiedyś (Zbigniew) Cybulski, że obowiązkowa powinna być jakaś praktyka, służba wojskowa, bo ona uczy życia. Natomiast ja stwierdziłem, że gdyby każdy przed wejściem w ten zawód doświadczył czegoś takiego, jak ratownicy doświadczają właściwie każdego dnia swojej pracy, to by bardzo wzbogaciło jego bibliotekę doświadczeń, z której aktorzy czerpią – dodał.
- Były takie dni, kiedy podczas jednego dyżuru człowiek mógł być świadkiem największych radości, jakim są narodziny człowieka i za dwie godziny największej tragedii, jaką jest śmierć człowieka – wspominał aktor. – To wszystko jest skumulowane tak blisko siebie. To na pewno zostawiło we mnie bardzo duży ślad – uważa.
"Człowiek się babrze w sytuacjach fizycznie strasznych i psychicznie nieciekawych"
Mirosław Baka wspominał, że podczas zajęć na pierwszym roku studiów aktorskich młodzi adepci sztuki filmowej dostali zadanie: reakcja na śmierć, kontakt ze śmiercią. – Ja przeżyłem traumatyczną sytuację niespełna rok wcześniej, kiedy zmarło dziecko, którego nie zdążyliśmy dowieźć do szpitala. To była najmocniejsza śmierć, jakiej ja dotknąłem, przy której byłem – mówił.
- W związku z tym ona jeszcze we mnie głęboko tkwiła, nie zdystansowałem się na tyle, żeby zrobić z tego ćwiczenie aktorskie, że ja odmówiłem profesorowi. Powiedziałem, że ja nie dam rady, bo ilekroć sobie pomyślałem o śmierci, to pamiętałem tego chłopca – dodał.
- Cholernie trudny jest zawód ratownika medycznego, bo człowiek się babrze w sytuacjach fizycznie strasznych i psychicznie nieciekawych – przyznał. – Ale jak się kogoś dowiezie do szpitala, jak się go uratuje, a później się go spotka na ulicy, że idzie zdrowy i uśmiechnięty, jak to dziecko się urodzi bez komplikacji, to są wielkie sprawy, które również zostają w człowieku i ubogacają. Jest niesłychana ambiwalencja uczuć w tym zawodzie – mówił Baka.
Źródło: TVN24