Afera hazardowa zebrała spore żniwa. Poważne konsekwencje spotkały wielu prominentnych polityków PO, ale - jak pisze "Rz" - jeden z jej głównych bohaterów, Mirosław Drzewiecki ma szansę wyjść z całej sprawy obronną ręką. Świadczyć ma o tym m.in. brak powołania byłego szefa jego gabinetu przed oblicze komisji śledczej, choć zainteresowała się nim już prokuratura.
Chodzi o Marcina Rosoła, który - gdy Mirosław Drzewiecki był szefem resortu sportu - był szefem gabinetu ministra. Jak informuje "Rz", prokuratura przesłuchała już Rosoła ws. afery hazardowej, ale badająca aferę sejmowa komisja śledcza nawet nie umieściła go na liście osób, które zamierza przesłuchać.
Wewnątrz PO, pisze gazeta, panuje przekonanie, że władze partii zamierzają chronić byłego ministra sportu i skarbnika ugrupowania. Dlatego przesłuchania Rosoła przed komisją mogłyby być dla Drzewieckiego niewygodne.
Nie spotka go los Chlebowskiego
Jak na razie Drzewiecki z całego zamieszania wychodzi więc obronną ręką. Nie dotknęły go takie konsekwencje jak jego partyjnego kolegę Zbigniewa Chlebowskiego, który stracił stanowisko szefa klubu PO. Dodatkowo Chlebowski jest zawieszony w prawach członka partii.
Tymczasem były minister nadal jest wiceszefem łódzkiej Platformy, a według informacji "Rz" w styczniu wróci do Sejmowej Komisji Sportu.
Marcin Rosół to kluczowa postać dla wyjaśnienia udziału Drzewieckiego w aferze hazardowej. To on prowadził rozmowy telefoniczne z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem, który lobbował za korzystnymi dla branży hazardowej rozwiązaniami. Były już minister sportu nie ukrywał, że to Rosołowi zlecił zajęcie się sprawą posady dla córki biznesmena. Z tego powodu znalazł się w gronie pierwszych świadków, do których swoje kroki skierowała CBA.
Pojawi się na liście?
Nic nie wskazuje, zdaniem "Rz", na to, aby zaufany człowiek Drzewieckiego stanął przed sejmową komisją, która do tej pory postanowiła wezwać 48 świadków. - Marcin Rosół miał być do niej dopisany, podobnie jak posłowie PiS Zbigniew Wassermann i Beata Kempa - zapiera się członek komisji i poseł PO Sławomir Neumann.
Źródło: "Rzeczpospolita"