Państwowe szpitale, które wyczerpią zapisane w kontrakcie z NFZ limity, odmawiają leczenia i każą czekać pacjentom. Zdaniem części prawników, taka sytuacja jest niezgodna z konstytucją – pacjenci powinni mieć prawo płacić za szybsze leczenie. Ministerstwo zdrowia nie chce się na to zgodzić.
Pacjenci czekają miesiącami na przyjęcia do szpitali, bo „brakuje miejsc”. Tymczasem w wielu placówkach są i wolne miejsca i sprzęt i gotowi do pracy lekarze, problemem są wyczerpane limity. - Moglibyśmy wykonywać o czterdzieści procent więcej usług – przyznaje Wojciech Szrajber, dyrektor szpitala im. Mikołaja Kopernika w Łodzi.
Płacić czy nie
To niezgodne z konstytucją – oburzają prawnicy. Radca prawny, profesor Michał Kulesza zachęca, by szpitale, którym skończą się kontrakty, nadal przyjmowały pacjentów - tylko za opłatą. Według znanego prawnika, pozwala na to ustawa o koszyku świadczeń gwarantowanych i konstytucja.
- Leczenie w warunkach ograniczonego limitu z odpłatnością jest możliwe, ponieważ jest to leczenie poza kontraktem – przekonuje. Na to jednak nie chce się zgodzić ministerstwo zdrowia. Szpitale będą więc dalej stać puste, bo leczenie poza kontraktem, bez opłat, oczywiście się nie opłaca.
- W zeszłym roku wykonaliśmy zabiegi ponad limit i fundusz nie zwrócił nam trzech milionów złotych – mówi Anna Prokop-Staszecka, dyrektor Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie.
Źródło: TVN