Minister rolnictwa Stanisław Kalemba nie ma wątpliwości, że zakłady mięsne "Viola" łamały prawo dodając do swoich wyrobów mięso i wędliny, które uprzednio odesłały sklepy. – Nie ma żadnego usprawiedliwienia. To trzeba jednoznacznie potępić – mówi Kalemba dla "Uwagi!" TVN. Sprawą zajęła się prokuratura, a w "Violi" stanęła produkcja. Reporterzy programu ujawnili zaś kolejne fakty w sprawie mięsnej afery.
Czy o skandalicznych praktykach, polegających na dodawaniu do towarów m.in mielonki, mięsa i wędlin, zwracanych ze sklepów, wiedziały władze "Violi"? Czy te praktyki były przez nich akceptowane? Aby to sprawdzić, autorzy reportażu podali się za kontrahentów i umówili na spotkanie w siedzibie firmy. Przyjęli ich prezes oraz dyrektor handlowy firmy wraz z główną technolog.Rozmowę zarejestrowały ukryte kamery. Reporter "Uwagi" TVN dociekał, czy firma jest gotowa przyjąć towar, który nie sprzeda się w sklepie: - Jeżeli przestrzelimy się w zamówieniu na początek, co wtedy? Czy wy jesteście w stanie wesprzeć nas w zwrocie takiego towaru? – zapytał wprost.W odpowiedzi usłyszał: - Nie ma problemu, jeżeli zamówienie będzie na przykład dwa razy w tygodniu, tak? Będzie wiadomo już po pierwszych dwóch, trzech dniach…
A to kolejny jej fragment:
(...)
- Ile dni musi być przed terminem upływu przydatności do spożycia produkt, jeżeli my się przestrzelimy z zamówieniem… - pyta reporter.
- 50 procent - słyszy odpowiedź.
- 50 procent daty?
- Czyli ustalamy 50 procent terminu. To jest maksymalny.
- No tak, ale my nigdzie nie sprzedamy tego produktu, prawda?
- Nie. Bez przesady. Sprzedamy, na pewno sprzedamy.
- Szczęście polega na tym, że mamy tak zwany własny kanał sprzedaży: sklepy firmowe.
- Nie ma żadnego problemu.
Biuro dziennikarze opuścili w towarzystwie dyrektora handlowego. - Pewnych rzeczy nie mówi się przy stole, bo tak: pani Magda, jako główny technolog, ona nie chce tego słyszeć - mówił im dyrektor handlowy.
- Czego? – dopytywał reporter.
- No, jeżelibyśmy coś tam próbowali i tak dalej. To jest logiczne. Natomiast ja jestem handlowcem i moja jest rola w tym, żeby sobie nawzajem tak ułożyć tę współpracę, żeby każdy był zadowolony - brzmiała odpowiedź.
Konfrontacja
Tę rozmowę reporterzy zarejestrowali w siedzibie zakładów "Viola". Po wyjściu z biura rozmawiali jeszcze z dyrektorem handlowym, od którego usłyszeli: - Pewnych rzeczy nie mówi się przy stole, bo tak - pani Magda, jako główny technolog, ona nie chce tego.
- Czego? - dop[ytywali.
- No, jeżylibyśmy coś tam próbowali i tak dalej. To jest logiczne. Natomiast ja jestem handlowcem i moja jest rola w tym, żeby sobie nawzajem tak ułożyć tę współpracę, żeby każdy był zadowolony – uściślił dyrektor handlowy "Violi".
Po dwóch tygodniach, kiedy dziennikarze mieli już komplet dowodów na to, że w zakładach mięso i wędliny z odzysku są dodawane do nowych wyrobów, przyszedł czas na ostateczną konfrontację. Reporterzy TVN ponownie umówili się z prezesem firmy i przedstawicielem handlowym.
Reporter "Uwagi!" Grzegorz Kuczek zaczął rozmowę ostro: - Rozmawialiśmy na temat ewentualnych zwrotów, ale pojawił się problem. Mam raport dla zarządu i tych zwrotów, których jest w tym raporcie, państwo przyjmujecie dość dużo. Tych zwrotów z rynku jest aż 1,5 tony. Zastanawiam się, co państwo mogą mi powiedzieć w tej sprawie.
Prezes zakładów Krzystof Męciński, przekonywał, że zwroty trafiają wprost do utylizacji i że to praktyka, która chroni konsumentów. - Mamy pełną kontrole nad tym, że to mięso przykładowo nie będzie sprzedawane po terminie w sklepie, nie będzie wypłukane, trafi do kogoś do domu. To tylko dlatego jest przyjmowane – przekonywał prezes Męciński.
Wtedy reporterzy zaprezentowali mu nagrania z ukrytych kamer. Prezes zaś zareagował gwałtownie: - Oświadczam jednoznacznie, nie są dodawane do produkcji zwroty ze sklepów!
Kontrola
W piątek władze spółki "Viola" wydały oświadczenie. Znalazło się w nim m.in zapewnienie, że zakłady mięsne nie dodawały i nie dodają do swoich produktów wędlin i mięsa wycofywanych z obrotu.
Dziennikarze o sprawę zapytali ministra rolnictwa Stanisława Kalembę.
- Tak, zostało złamane prawo, bo nigdy wędliny, które było widać na ekranie, nie powinny ze sklepu trafić z powrotem do wytwórni. Zostały złamane procedury. Nie ma żadnego usprawiedliwienia, to trzeba jednoznacznie potępić – mówił Stanisław Kalemba.
Autor: mn//kdj / Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN