- Z dużym żalem odbieram to, co dzieje się podczas negocjacji z pielęgniarkami w Centrum Zdrowia Dziecka - powiedział w poniedziałek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. - Robimy wszystko, by bezpieczeństwo dzieci było zagwarantowane - dodał.
Strajkujące w CZD pielęgniarki złożyły w poniedziałek dyrekcji nowe propozycje dotyczące wzrostu ich zarobków. Według Ministerstwa Zdrowia nowe żądania są wyższe niż kwoty wynegocjowane do tej pory. Dyrekcja centrum zdecydowała o zamknięciu czterech oddziałów szpitala.
Minister: dbamy o bezpieczeństwo dzieci
- Myślimy przede wszystkim o najbardziej chorych dzieciach i ich rodzicach, którzy niepokoją się o ich los. Robimy wszystko, by bezpieczeństwo tych dzieci było zagwarantowane - podkreślił minister. Dodał, że dramatyczna decyzja o zawieszeniu pracy czterech oddziałów jest najlepsza dla pacjentów i dalszego funkcjonowania szpitala. Wyjaśnił, że chodzi o to, by wzmocnić obsadę na oddziałach, na których są pacjenci. - W każdej chwili (decyzja o zamknięciu oddziałów - red.) może być cofnięta, bo porozumienie jest o włos, jeśli ta druga strona będzie chciała się porozumieć - dodał minister. Podkreślił, że decyzja o funkcjonowaniu CZD leży w rękach pielęgniarek. - Mam nadzieję, że to porozumienie będzie - powiedział. Radziwiłł przypomniał, że sytuacja finansowa CZD jest bardzo zła, placówka ma 330 mln zł długu, który narastał przez osiem lat. Według niego każdy dzień strajku kosztuje ok. pół miliona złotych.
- Z dużym żalem muszę powiedzieć, że sytuacja tego strajku jest dla wielu obserwatorów coraz mniej zrozumiała - powiedział. Jak mówił, dwukrotnie oferowane pielęgniarkom projekty porozumienia zostały "w zupełnie zaskakujący sposób" odrzucone. - Jeszcze mniej zrozumiała jest sytuacja, która jest dzisiaj - dodał i wyjaśnił, że ze strony pielęgniarek padł szereg nowych postulatów. - Propozycja pielęgniarek eskaluje żądania, to niezrozumiałe - mówił. - Podnoszą poziom oczekiwanych podwyżek jeszcze wyżej niż dotychczas - opowiadał.
Strajk niezgodny z prawem?
W opinii ministra niezrozumiałe są również reakcje niektórych polityków, którzy mówią, że wybierają się do CZD. - Łatwo komentują sytuację, mówiąc, że obecne Ministerstwo Zdrowia nie chce zakończyć sporu - mówił Radziwiłł. - To są twierdzenia nieprawdziwe - dodał. Ocenił też, że wielu polityków, którzy zabierają głos w sprawie "powinno zrobić rachunek sumienia". - Ministerstwo nie uchyla się od odpowiedzialności za to, co się dzieje - zapewnił Radziwiłł. - Ewentualna decyzja o ograniczeniu działania CZD będzie podjęta przez strajkujące pielęgniarki - powiedział minister zdrowia. - Ich działania dzisiaj, można powiedzieć, naprawdę zagrażają bytowi Centrum - podkreślił.
Równocześnie zaznaczył, że liczy na to, że uda się osiągnąć porozumienie. - Ta sytuacja jest nie tylko dziwna, ale niezgodna z prawem. Strajk to nie jest zabawa - mówił. - To metoda rozwiązywania sporu zbiorowego i prawo mówi, jak takie sprawy rozwiązywać - podkreślił Radziwiłł.
CZD w krótkim czasie powróciłoby do normy
- Myślę, że nie dojdzie do takiej sytuacji, że oddziały zabiegowe będą zamykane - powiedział wiceminister Marek Tombarkiewicz. Jak dodał, część zabiegów wykonywana jest na terenie innych oddziałów niż dotychczas. - Większość zabiegów operacyjnych, tych które byłyby bardzo pilne, jak chociażby przeszczep wątroby, który się odbył w zeszłym tygodniu, są wykonywane. Myślę, że jeśli chodzi o zabiegi planowe, znaczna część tych zabiegów będzie mogła być wykonywana w innych klinikach na terenie kraju - powiedział. Jak dodał, rodzice pacjentów, którzy mieli zaplanowane zabiegi w CZD, mogą się kontaktować z oddziałami NFZ lub z dyrekcją Instytutu; będą one udzielać informacji na temat możliwości znalezienia miejsca w innym szpitalu. Radziwiłł podkreślał, że gdyby strajk skończył się dzisiaj, wszystkie te możliwości jutro zostałyby odblokowane. - Zauważyłem, że inni pracownicy w CZD są coraz bardziej niezadowoleni z tego, co się dzieje i kierują swoje oczekiwania - słusznie - w stosunku do pań pielęgniarek, prosząc je o to, żeby ten strajk się skończył - dodał. Wskazał, że podobne coraz częściej prezentują rodzice chorych dzieci, którzy dostrzegają, że "tak naprawdę decyzja jest po stronie pań pielęgniarek.
"Wywiązuję się z porozumienia"
Minister podkreślił, że wywiązuje się z porozumienia, które z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych zawarł poprzedni rząd. Zaznaczył, że wielokrotnie był pytany, czy nowy rząd podtrzyma zobowiązania poprzedników; Radziwiłł podkreślił, że było to porozumienie z polskim rządem, a nie z konkretnym ministrem, dlatego z całą pewnością zostanie ono zrealizowane. Na mocy zawartego w ubiegłym roku porozumienia i wydanego przez ówczesnego szefa MZ Mariana Zembalę rozporządzenia wynagrodzenia pielęgniarek i położnych wzrosły w ub.r o 400 zł. Przewidziano jeszcze trzy kolejne transze podwyżek o 400 zł. Łącznie pensje mają wzrosnąć o 1600 zł. - Ten strajk, który wybuchł w CZD, w sytuacji tego ogólnopolskiego porozumienia, jest po prostu naruszeniem umowy społecznej - ocenił Radziwiłł. - To jest dla nas trudne do zaakceptowania i niezrozumiałe - dodał. - Powinniśmy jedna i druga strona przestrzegać tego zobowiązania, które zostało wspólnie podpisane - podkreślił minister.
Autor: mw,js//rzw / Źródło: TVN24, PAP