- Zwyciężył rozum, przegrały emocje, naiwność i egzaltacja - powiedział Leszek Miller, komentując decyzję warszawiaków ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Referendum okazało się nieważne, gdyż frekwencja - jak podała miejska komisja ds. referendum - wyniosła 25,66 proc. wobec progu na poziomie 29,1 proc.
Zdaniem Leszka Millera, warszawiacy uznali, że władzę zmienia się w wyborach, a nie w referendum. - W referendum się głosuje, ale się nie wybiera. Bardzo się cieszę, że SLD w Warszawie stanął po stronie rozumu - mówił we "Wstajesz i Wiesz" Leszek Miller. Miller podkreślał, że ci, którzy kierują się mentalnością "egzaltowanej pensjonarki", mają wiele do przemyślenia. Jak wyjaśnił, chodzi o nową koalicję, która się utworzyła przy okazji referendum. - Koalicja od Kaczyńskiego i Guziała po Palikota i Kalisza, która pędziła do władzy - mówił.
Jak dodał, warszawiacy tę grupę "zastopowali". - Jeśli spotykają się politycy, którzy mówią: mamy tylko jeden cel: zdobyć władzę, to skoro dotyczy to Warszawy, to za dwa lata w wyborach do Sejmu i Senatu, będzie dotyczyć całej Polski - powiedział.
Zdaniem Millera, gdyby taka kolacja rzeczywiście ukształtowała się po wyborach, byłoby to "śmiertelne zagrożenie dla naszego kraju", bo - według szefa SLD - taka koalicja, "ciągnęłaby Polskę do tyłu." - Byłaby rozrywana wewnętrznymi sprzecznościami - ocenił.
Ultimatum dla Gronkiewicz-Waltz
Jak mówił Miller, SLD złożyło na ręce Hanny Gronkiewicz-Waltz listę 13 postulatów, z których 12 zostało zaakceptowanych. Jak wyliczał, są to postulaty dotyczące większej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach czy utrzymania zniżek na bilety komunikacji miejskiej.
- Zostało 12 miesięcy do wyborów i każdego miesiąca jeden postulat do realizowania. Będziemy tego pilnować. A jak nie, to powiemy o tym w wyborach - mówił szef SLD. Miller zapowiedział także, że w przyszłorocznych wyborach, SLD wystawi swojego kandydata na prezydenta Warszawy. Nie chciał jednak podać nazwiska tej osoby. - To jest sprawa właściwego momentu - powiedział. - Wyborcy muszą mieć czytelny sygnał, gdzie się kandydaci różnią i co chcieliby wspólnie robić - zaznaczył. Jak podkreślał, "bez jasnych i czytelnych różnic programowych, nie ma demokracji."
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24