- Polska zaczęła uprawiać mesjanizm i pouczać Europę Zachodnią ws. Ukrainy. Uznała też, że polityka ma pierwszeństwo przed gospodarką - to zdaniem Leszka Millera spowodowało, że nasz kraj przestał się liczyć w rozmowach o przyszłości Ukrainy. Szef SLD, który był gościem "Wstajesz i wiesz" w TVN24, mówił, że Polska znalazła się pod stołem negocjacyjnym.
Zdaniem Leszka Millera Polska została wypchnięta z poważnych rozmów na temat przyszłości Ukrainy. Polityk nawiązał do spotkania Putina z Poroszenką przy okazji szczytu Azja - Europa (ASEM) w Mediolanie.
- Myślę, że Ewa Kopacz przeżywała trudne chwile, kiedy na szczycie w Mediolanie patrzyła na zamknięte drzwi, za którymi liderzy europejscy z prezydentem Rosji i Ukrainy rozmawiali o ważnych sprawach - powiedział.
Dodał, że przed tym spotkaniem minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna mówił, że nie wyobraża sobie sytuacji, by Polski nie było przy stole negocjacyjnym. - Okazuje się, że pan minister Schetyna ma ograniczoną wyobraźnię - skomentował Miller.
"Polska pod stołem"
Jego zdaniem Polska powinna uczestniczyć w tych rozmowach, "skoro jakiś czas temu założyliśmy, że jesteśmy adwokatem Ukrainy, że jesteśmy jedynym krajem Unii Europejskiej, który graniczy i z Ukrainą, i z Rosją i jesteśmy współautorem (programu) Partnerstwa Wschodniego - wielkiego projektu, którym jeszcze niedawno się chwaliliśmy".
- To dlaczego Polska jest pod stołem, a nie przy stole? - pytał Miller. W ocenie szefa SLD Polska straciła swoją pozycję z dwóch powodów: zaczęła uprawiać "mesjanizm" i pouczać Europę Zachodnią ws. Ukrainy oraz uznała, że polityka ma pierwszeństwo przed gospodarką.
- A przecież dziecko wie, że jest prymat gospodarki nad polityką i w związku z tym wszystkie kraje zachodnie kierują się własnym interesem gospodarczym. My też powinniśmy to robić - stwierdził.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24