Podczas sobotniej Rady Krajowej SLD mogło dojść do rozłamu partii - przyznał szef klubu parlamentarnego Sojuszu Leszek Miller. - Ale emocje są w takim momencie usprawiedliwione, bo jeśli partia, która poniosła porażkę, spotyka się na poziomie swoich władz statutowych, to jasne, że dyskusja będzie bardzo gorąca - mówił.
Głównym ustaleniem sobotniej Rady Krajowej Sojuszu jest zwołanie na 10 grudnia konwencji krajowej partii, podczas której ma być wybrany nowy przewodniczący lub przewodnicząca. Z nieoficjalnych informacji wynika też, że na sali miało się pojawić wezwanie do obecnego szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, by już teraz ustąpił z funkcji przewodniczącego. Tak się jednak nie stało, nieoficjalnie, dzięki interwencji Millera, a szef SLD przedstawił decyzję o grudniowej konwencji.
Sojusz na zakręcie
Leszek Miller pytany w poniedziałek, czy na sali pachniało rozłamem, podczas którego Grzegorz Napieralski i popierający go ludzie mogli odejść z partii, powiedział: W pewnym momencie można było tak pomyśleć. Ale emocje są w takim momencie usprawiedliwione, bo jeśli partia, która poniosła porażkę, spotyka się na poziomie swoich władz statutowych, to jasne, że dyskusja będzie bardzo gorąca.
Miller tłumaczył też, że "w sobotę zarysowały się różne poglądy i doszło do trudnej sytuacji, w której jedna strona mogłaby się czuć przegrana i upokorzona". - SLD jest w takiej sytuacji, że trzeba szukać rozwiązań kompromisowych. Ja zaproponowałem takie rozwiązanie, zostało ono zaakceptowane i bardzo się z tego cieszę - dodał.
Wymarzone wybory Millera
Miller zdradził też, jak widziałby wybory nowego szafa SLD. - Marzy mi się taka sytuacja, że robimy 16 konwencji wojewódzkich i wszyscy kandydaci dyskutują ze sobą, a uczestnicy tych konwencji stawiają "x" przy nazwisku, które według nich rokuje najlepiej. Potem te wszystkie glosy się oblicza i osoba, która uzyska najwięcej głosów, zostaje szefem SLD - powiedział. Podkreślił jednak, że do takiego rozwiązania potrzebna byłaby zmiana statutu, co zamierza zaproponować właśnie 10 grudnia.
Zachęcił też sowich partyjnych kolegów i koleżanki do zgłaszania się do kandydowania. Sam po raz kolejny podkreślił, że o szefostwo ubiegać się nie zamierza.
Źródło: tvn24