- Teraz jest zadanie dla ekspertów, nie dla komisji - powiedział w rozmowie z TVN24 Jerzy Miller, były szef komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej w odpowiedzi na pytanie o ewentualną konieczność wznowienia prac tego gremium. Miller zapewnił, że nie dziwią go różnice w odczytaniu stenogramów z "czarnych skrzynek", bo nagrania były bardzo "zaszumiane".
Najważniejszą różnicą pomiędzy raportem Millera a opublikowanym wczoraj przez wojskową prokuraturę stenogramem rozmów z kabiny Tu-154 M z 10 kwietnia jest fakt, że w tym drugim przypadku nie zidentyfikowano głosu gen. Andrzeja Błasika. W raporcie Millera, podobnie jak w opublikowanym wcześniej raporcie MAK-u wskazywano na obecność generała w kokpicie Tu-154. Jednak tylko Rosjanie pisali o możliwych naciskach ze strony szefa Sił Powietrznych na załogę prezydenckiego samolotu.
- Po pierwsze nagranie utrwalone na "czarnych skrzynkach" jest mocno zaszumiane, dlatego nie powinno dziwić, że różne gremia ekspertów różnie odczytują tak trudne do zidentyfikowania głosy. Po drugie tych różnic jest dużo - tłumaczył Miller, który jest obecnie wojewodą małopolskim. Przypomniał, że komisja miała do dyspozycji dwie analizy – sporządzone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Centralne Laboratorium Policji. - Dlatego dla nas jest to naturalne, że ekspertyzy się różnią - podkreślił. - Pytanie, czy ta różnica jest istotna dla ostatecznego werdyktu komisji - dodał.
Jednak na to pytanie sam nie chciał odpowiedzieć. - Nie mam tej ekspertyzy, w związku z tym nie będę się na ten temat wypowiadał, bo byłoby to niepoważne - stwierdził. Przypomniał, że wcześniej przez 15 miesięcy miał pretensje do ekspertów, że wypowiadają się o katastrofie bez dostępu do dokumentów.
Dlatego - jego zdaniem - badaniem tych ustaleń powinni zająć się teraz eksperci. - Komisja przyjmuje ekspertyzę i jej nie weryfikuje, bo nie ma do tego kwalifikacji - wyjaśnił.
Raport Millera: Błasik podawał wysokość
29 lipca 2011 r. swój końcowy raport przedstawiła polska komisja, działająca pod przewodnictwem Jerzego Millera. Napisano w nim m.in., że gen. Błasik na około 101 sekund przed katastrofą prezydenckiego samolotu podawał w kokpicie wysokość, na jakiej miała znajdować się maszyna. Dopiero po jego słowach wysokości przekazywał załodze nawigator. Polscy eksperci prezentując raport podkreślali jednak, że Dowódca Sił Powietrznych był tylko "biernym obserwatorem" i nie ingerował w działanie kapitana ani załogi.
W opublikowanych wczoraj przez prokuratorów, a przygotowanych przez Instytut Ekspertyz Sądowych nowych stenogramach z kokpitu tupolewa, głosu generała Błasika nie zidentyfikowano.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24