- Wniosek PiS jest wnioskiem wiązanym, mówi się w nim o odwołaniu pana Sikorskiego, ale jednocześnie o powołaniu Andrzeja Smirnowa. Nie podniesiemy za nim ręki - powiedział Leszek Miller w "Faktach po Faktach" w TVN24. W piątek posłowie zdecydują, czy Radosław Sikorski nadal będzie marszałkiem Sejmu.
- Wstępnie przyjęliśmy, że wstrzymamy się od głosu - zapowiedział szef SLD we wtorek wieczorem na antenie TVN24.
Dodał jednak, że są powody, by odwołać Radosława Sikorskiego. - Pan marszałek obejmując swoja funkcję powiedział, że zrobi wszystko, by podnieść zaufanie do Sejmu. Po tym, co zrobił, trudno w to wierzyć - ocenił.
Pokłosie wywiadu
Klub PiS złożył wniosek o odwołanie marszałka Sejmu w związku z artykułem amerykańskiego portalu Politico, który powstay m.in. na podstawie rozmowy z Radosławem, Sikorskim.
W artykule przytoczone zostały słowa byłego szefa MSZ, że w 2008 r. podczas wizyty polskiego premiera w Moskwie Władimir Putin proponował Donaldowi Tuskowi udział w podziale Ukrainy. Kilka dni później Sikorski wycofał się z tych twierdzeń. Tłumaczył, że podczas wizyty polskiej delegacji rządowej w Rosji nie doszło do rozmowy dwustronnej Tusk - Putin, że w tej sprawie zawiodła go pamięć.
"Nowa okoliczność"
Leszek Miller podkreślił, że ocena Sikorskiego przez klub SLD może do piątku ulec zmianie. - W czwartek spotykamy się z panem Sikorskimi i będziemy go zachęcać, żeby uwzględnił nasze propozycje, by Sejm był miejscem debaty, wzorem demokracji. Złożyliśmy m.in. projekt godziny pytań posłów do pani premier. Jeżeli jutro na spotkaniu pan marszałek będzie skłonny przyjąć nasze propozycje i będzie chciał je wdrażać, to dla nas to będzie nowa okoliczność - zaznaczył.
I dodał: - Zastanowimy się wtedy nad innym zachowaniem podczas głosowania. Wszystko zależy od tego, czy marszałek Sejmu chce rzeczywiście podnieść autorytet Wysokiej Izby, żeby Sejm był miejscem poważnej debaty publicznej, żeby spełniał swoją funkcję i kontrolował rząd.
Autor: eos//plw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24