Szef komitetu wyborczego LiD Aleksander Kwaśniewski nie chce, by Leszek Miller startował do Sejmu z łódzkich list SLD - donosi "Gazeta Wyborcza". Łódzcy działacze twierdzą, że miałby duże szanse.
Były premier jeździ po Polsce, bywa w telewizji, publikuje. - Zapytałem, czy ta wzmożona ostatnio aktywność oznacza, że planuje start w wyborach. Odparł, że jeśli uzyska rekomendację partii, to jak najbardziej - mówi Krzysztof Makowski, łódzki baron SLD.
Zdaniem Makowskiego Miller ma szanse na mandat, bo - twierdzi baron - ostatnie dwa lata rządów PiS "są dla Łodzi fatalne i wyborcy to widzą". - To premier Miller załatwił dla naszego lotniska system nawigacyjny ILS, Philips trafił do Łodzi dzięki jego wstawiennictwu, zaczęliśmy też budowę trzech odcinków autostrady w naszym województwie - wylicza Makowski. - Teraz z uzyskaniem pieniędzy na lotnisko są problemy, władze chcą odsunąć od miasta drogę ekspresową S8, którą rząd Millera wytyczył przez Łódź. Zero szans na autostrady i zero perspektyw przed Łodzią.
Działacze łódzkiego Sojuszu na start Millera się godzą. Ale uważają, że "byłaby to zagrywka va banque". Albo Miller się przekona, że łodzianie mają go dość, i wycofa się z polityki. Albo dzięki głosom, które zbierze, LiD będzie miał szanse odebrać w Łodzi jeden mandat PO.
Nieoficjalnie wiadomo, że Miller miałby kandydować z ostatniego miejsca, tak jak życzył sobie dwa lata temu. Ostateczne decyzje nie zapadły. - Proszę mnie pytać o start, gdy Sejm podejmie decyzję o samorozwiązaniu - uchyla się od rozmowy Miller.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24