Na granicy polsko-białoruskiej wciąż koczuje grupa migrantów. Stanisław Karczewski, senator i były marszałek Senatu powiedział w "Jeden na Jeden", że cudzoziemcy są na terytorium Białorusi i "nie wolno pod żadnym pozorem przekraczać granicy". - Nie można przekraczać prawa w chwili, kiedy chce się udzielić pomocy - dodał.
W Usnarzu Górnym (województwo podlaskie) na granicy Polski z Białorusią pod ponad dwóch tygodni koczuje grupa cudzoziemców. Osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze, jest tam też policja. Polska oraz wszystkie kraje bałtyckie - Litwa, Łotwa, Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii stwierdzili, że bieżący kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Alaksnadra Łukaszenki.
Karczewski o pomocy dla migrantów: nie wolno przekraczać granicy
Senator Stanisław Karczewski pytany w piątek w "Jeden na jeden", czy nie ma nakazu moralnego, etycznego jako lekarz, żeby zaraz po dyżurze wsiąść do samochodu i pojechać na granicę polsko-białoruską, powiedział, że koczujący migranci są poza naszą granicą.
- Są na terytorium Białorusi i nie wolno pod żadnym pozorem przekraczać granicy - dodał.
- Wszystko, co robimy, mówię o lekarzach, o profesjonalistach, ale też o osobach, które chcą pomóc, musi być oparte o ramy prawne. Nie można przekraczać prawa w chwili, kiedy chce się udzielić pomocy - mówił Karczewski. Dodał, że przekroczenie prawa może skutkować bardzo poważnymi konsekwencjami.
Były marszałek Senatu powiedział, że przedstawia się tę sytuację jako tragiczną, katastrofalną sytuację. - Sytuacja katastrofalna, dramatyczna jest w Kabulu, tam gdzie dokonano zamachu, gdzie zginęli ludzie - dodał.
Karczewski: te żenujące obrazy ośmieszają Polskę
Na uwagę, że Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał środki tymczasowe i nakazał Polsce oraz Łotwie zapewnić migrantom koczującym na granicy z Białorusią wodę, żywność, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie, Karczewski odparł, że "to wszystko mamy zapewnione".
- Mamy przygotowany transport humanitarny. Również możemy tam wysłać pomoc lekarską, medyczną, pielęgniarską - dodał. Zaznaczył, że pomoc nie dociera, dlatego, że nie chcą tego władze Białorusi. Powiedział, że "cała akcja i cała ta prowokacja, możemy podejrzewać (…), jest w uzgodnieniu z Władimirem Putinem".
- Te niesmaczne, żenujące obrazy, które docierają, które państwo pokazujecie, również inne redakcje, ośmieszają Polskę - ocenił. - To jest prowokacja polityczna, militarna. Jest zagrożenie naszej granicy. Powinniśmy niezwykle poważnie do tego podejść. Ci ludzie nie są uchodźcami. Przyjechali tam w ramach zorganizowanej akcji prowokacyjnej organizowanej przez [Alaksandra - przyp. red.] Łukaszenkę razem, ramię w ramię z Putinem - mówił.
Karczewski dodał, że "nie możemy sobie pozwolić na to, żeby wpisywać się w akcję prowokacyjną służb białoruskich".
Źródło: TVN24